"The Last" to krótka opowieść o jednym z ostatnich, tradycyjnie pracujących rolników z Jury Krakowsko-Częstochowskiej
Przemysław Kruk wcale nie wybrał się na Jurę po reportaż. "Szukałem snopków zboża, które jeszcze można tam od czasu do czasu spotkać", mówi nam w krótkiej rozmowie. "To jednak coraz rzadszy widok. Chciałem zrobić taki tradycyjny krajobraz. Jeździłem tam kilkukrotnie, niestety bez efektu", podkreśla i dodaje: "Pewnego dnia zadzwonił do mnie kolega. Są snopki. Widział. Wsiadłem więc w samochód i ruszyłem".
Na miejscu Przemysław znalazł nie tylko rzeczone snopki, ale też pana Kazimierza. "Pracował na polu o szerokości 10 metrów i długim na kilometr. Końca nie było widać", mówi fotograf. "Zaryzykuję stwierdzenie, że praktycznie nikt tak już na Jurze nie kosi zboża. Nie mogłem nie porozmawiać z tym człowiekiem".
Zapytaliśmy Przemka o to, co - jego zdaniem - najważniejsze jest w tego typu fotografii. "Trzeba mieć pomysł. Warto też nawiązać relację z bohaterami opowieści", mówi. Przemysław Kruk specjalizuje się również w zdjęciach krajobrazowych. To właśnie tego typu kadry najczęściej znajdziemy w jego portfolio. "W krajobrazie, z kolei, najbardziej istotne jest ciekawe miejsce. Potem - dobre światło, które najczęściej zastaniemy rano lub wieczorem, ale zdarzy się również zaraz przed czy po burzy", podkreśla. "Komponując kadr z niebem, zwróćmy uwagę na układ chmur. Wisienką na torcie może być sztafaż. Bardzo go lubię i często wykorzystuję w swoich zdjęciach".
Przemek najchętniej pracuje na Canonie EOS 5D Mark III i teleobiektywie EF 100-400 mm. W pracach reporterskich sięga jednak po szeroki kąt, podpinając do bagnetu EF 16-35 mm f/2,8L. Portrety realizuje przy pomocy standardowego 85 mm f/1,8.
"Staram się też zdjęć zanadto nie edytować. Przeszedłem już okres fascynacji i mocnej postprodukcji. Najbardziej lubię fotografie, które edycji nie wymagają, w których obróbka ogranicza się do korekt krzywych i poziomów czy drobnych, lokalnych modyfikacji", odpowiada, gdy pytany o to, co dzieje się z kadrem po jego wykonaniu. "W przypadku cyklu 'Tle Last' światło z chmurami zagrało tak dobrze, że nie musiałem wiele robić na komputerze".
Przemysław to samouk. Zaczynał w czasach fotografii analogowej i - jak sam przyznaje - przejście do świata cyfrowego było jednym z trudniejszych wyzwań. "Cała moja nauka fotografii to takie dwa kroki w przód i jeden w tył. Mozolnie uczyłem się od bardziej doświadczonych kolegów. Oglądałem zdjęcia innych, czytałem książki i gazety tematyczne", dodaje.
Jak widzicie po samych fotografiach - ciężka praca połączona z pasją popłaca. Więcej zdjęć Przemka Kruka znajdziecie w jego portfolio, na Facebooku i w Instagramie.