Aaron Huey to już kolejny fotograf, który w ciągu jednodniowej wyprzedaży zdjęć na Instagramie zarobił niemałe pieniądze
Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu od Daniela Arnolda, artysty z Brooklynu, który w ciągu doby uzyskał przeszło 15 tys. dolarów na sprzedaży swoich kadrów. Sprawdzony pomysł postanowił wykorzystać fotograf pracujący dla National Geographic, Aaron Huey, który może pochwalić się aż 160 tys. śledzącymi - każdy z nich dowiedział się o tej nietypowej “promocji” dzięki wpisowi opublikowanemu w poniedziałkowy wieczór.
Pojedynczą fotografię w portfolio Huey wycenił na 100 dolarów. Warunek? Zakup musiał nastąpić w przeciągu 24 godzin. Huey nie miał jednak problemów finansowych, w przeciwieństwie do Daniela Arnolda. Chodziło o coś zgoła innego: "Daję im sztukę namacalną, w rozpoznawalnej, znajomej formie. Wolałbym, żeby zdjęcia wisiały na ścianach, a nie tylko były wyświetlane na ekranach urządzeń", tłumaczył Huey w rozmowie z redakcją Forbesa. Autorowi chodziło bowiem głównie o próbę zainteresowania odbiorców fotografią w tradycyjnej postaci. "Dzięki drukowi świat jest lepszym miejscem, koniec i kropka".
Huey dodaje przy tym, że dzięki Instagramowi każdy z fotografów może stworzyć swój własny, skromny magazyn ze stałym gronem czytelników. "Może jestem pierwszym autorem z National Geographic, który podjął taką inicjatywę, ale na pewno nie będę ostatnim", uzupełnia.
Fotograf, jak już się domyślacie, publikuje część swoich dzieł na Instagramie. Huey ma też swoje tradycyjne portfolio i Facebooka - jego fotografie znajdziecie na każdym z tych kanałów.