Zamrażanie dynamicznych scen nie jest wyłącznie domeną fotografów sportu, ale również popularną techniką w fotografii reklamowej. Często na billboardach oglądamy reklamy napojów, alkoholi i soków, których nieodłącznym elementem jest właśnie splash wody lub soku
Plan zakładał wykonanie dynamicznego zdjęcia kilku owoców pomarańczy wraz z uderzającym w nie sokiem. W fotografii reklamowej ważny jest przekaz, dlatego w naszym przypadku założyliśmy, że będzie to uderzenie pysznego, gaszącego pragnienie soku ze świeżych owoców. Każdy, kto zobaczy zdjęcie, powinien mieć ochotę na soczystego łyka! Poza rysowaniem szkiców przed sesją zawsze szukam inspiracji. Tym razem padło na holenderskiego fotografa Marcela Christa, który uznawany jest za mistrza fotografii still life w ruchu.
Zanim zaczniemy omawiać, jak wyglądała praca na planie, muszę wyjaśnić kilka technicznych kwestii. Tak zwane krótkie czasy synchronizacji błysku to termin, z którym na pewno spotkały się osoby próbujące zatrzymać ruch w studiu przy użyciu lamp błyskowych. Co to tak naprawdę oznacza? Kiedy zaczynamy przygodę z fotografią, dowiadujemy się, że za ruch w fotografii odpowiedzialny jest czas, a precyzyjnie czas otwarcia migawki w naszym aparacie. Im krótszy czas, tym efektowniej jesteśmy w stanie zatrzymać ruch. W przypadku pracy w studiu sprawa wygląda nieco inaczej, ponieważ zamrożenie sceny nie wynika z możliwości aparatu, lecz z czasu trwania błysku lamp. Czyli jeśli błysk lampy będzie wystarczająco krótki, jesteśmy w stanie sfotografować np. pękający balon z wodą. Niestety nie wszystkie lampy dają taką możliwość. Obecnie na rynku najbardziej znane są lampy Broncolor, ale możemy też użyć do tego lamp reporterskich typu speedlight.
Zdjęcia odbyły się w studiu Akademii Fotografii w Krakowie przy ul. Grodzkiej. Do pomocy ochoczo zgłosili się słuchacze drugiego roku. Na początku ułożyliśmy kompozycję owoców, zakładaliśmy, że owoce będą lewitować w powietrzu, dlatego nabiliśmy je na wykałaczki, które w procesie postprodukcji miały zostać usunięte. Kolejnym krokiem było ustawienie oświetlenia. Na planie skorzystaliśmy z sześciu lamp reporterskich połączonych ze sobą fotocelą. Pierwsze dwie świeciły od tyłu w ramkę dyfuzyjną, która stanowiła zarówno nasze tło, jak i element powodujący tworzenie się ładnych gradientów rozbryzgującego się soku. Oświetlenie tylne jest kluczowe dla wszystkich transparentnych płynów. Kolejne uderzały bezpośrednio w owoce z lewej strony, a jedna główka centralnie od góry, rozświetlając plan zdjęciowy. Ostatnim elementem był biały styropian, który odbijał światło z prawej strony.
Nadszedł czas, na największą zabawę, czyli splash – dynamiczne rozbijanie soku o pomarańcze. Jest to najciekawszy etap produkcji, ale też najbardziej przypadkowy. Nigdy nie powstają ani dwa identyczne zdjęcia, ani drugi taki sam splash. Wydaje mi się, że widza przyciąga to, że chwila trwająca w rzeczywistości ułamki sekund, która dla ludzkiego oka jest zbyt krótka, żeby ją zarejestrować, na zdjęciu pozostaje już na wieki. Z technicznego punktu widzenia użyliśmy pewnego fortelu, sok umieściliśmy w balonie. Następnie rzucaliśmy nim w owoce, na których była umieszczona szpilka. Powodowało to rozbicie balona oraz wybuch soku owocowego. Refleks odgrywa tu ważną rolę, musimy wcisnąć spust migawki w momencie, kiedy balon pęka. Po kilkunastu takich próbach w końcu się udało! Pamiętajcie, że przed taką zabawą należy dobrze zabezpieczyć sprzęt i studio folią.
Fotografia reklamowa bez postprodukcji nie istnieje. Nigdy też nie kryję, że używam Photoshopa, dla mnie jest to kolejne narzędzie jak blenda albo softbox. W przypadku naszej kompozycji użyliśmy finalnie siedmiu zdjęć do fotomontażu. Po kilku godzinach wycinania pomarańczy oraz rozbryzgów soku, stworzyliśmy końcową bryłę. Pozostała tylko korekcja kolorów oraz korekcja narzędziami Dodge and Burn, aby nadać obrazowi trójwymiarowości.
Zdjęcia i tekst: Mateusz Luzar; Asystenci: Bartosz Dworski, Grzegorz Olszewski; Backstage: Paweł Miazga, Agnieszka Żur; Produkcja: Julia Knap