Hakerzy udowodnili, że karty SD i microSD są podatne na zagrożenia z zewnątrz w stopniu większym, niż zakładano
W trakcie informatycznej konferencji Chaos Communication Congress pokazano prosty sposób na przejęcie kontroli nad zwykłą kartą pamięci. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że nośniki SD to nie tylko przestrzeń dyskowa, na którą trafiają nasze zdjęcia. To również mikrokontroler, którego zadaniem jest regularne sprawdzanie kart pod kątem uszkodzonych sektorów i - w razie konieczności - omijanie ich. Z każdym procesorem w parze musi iść jednak oprogramowanie; to właśnie ono stanowi dla użytkowników największe zagrożenie. Według hakerów, firmware na SD nie jest odpowiednio zabezpieczany i może być wykorzystany w sposób szkodliwy dla właściciela.
Co gorsze, formatowanie czy użycie aplikacji nadpisujących pliki niewiele da. Teoretycznie, kontroler karty poddanej niepożądanym modyfikacjom jest w stanie ukryć część partycji przed pecetem lub lustrzanką… i dalej robić swoje.
Prawdopodobieństwo wykorzystania Waszej karty do niecnych celów nie jest, co prawda, duże, ale lepiej dmuchać na zimne. W większości przypadków wystarczy zdroworozsądkowe podejście, nie należy używać nośników niewiadomego pochodzenia, czy unikać "okazjonalnych" zakupów na aukcjach internetowych.