Matryca z zaawansowanego OM-D, superszybka migawka i autofocus, a do tego Wi-Fi, dotykowy ekran i świetna stylistyka. Parametry imponują, ale to jednocześnie najdroższy model w rodzinie. Czy cena jest adekwatna do możliwości? Przekonajmy się!
Konsumenckie modele E-PL5 i E-PM2 trafiły do sprzedaży pod koniec roku 2012. Z premierą topowego E-P5, Olympus chciał jednak poczekać do roku 2013, by odpowiednio uczcić okrągłą, 50 rocznicę wprowadzenia do sprzedaży przełomowego dla marki modelu PEN F. Protoplasta cyfrowego PEN-a w latach 60. był zaawansowanym aparatem dla mas - można było kupić wraz z wymiennymi obiektywami, za równowartość miesięcznej wypłaty. I faktycznie, statystyczny mieszkaniec Unii kupi nowego PEN-a za minimalne wynagrodzenie (choć w Polsce będzie to raczej średnia krajowa).
Wyśrubowana specyfikacja sugeruje, że mamy do czynienia z aparatem bardzo ambitnym, który nie ustępuje możliwościami flagowemu OM-D. Nie ma co prawda wbudowanego wizjera i dodatkowych uszczelnień, ale oferuje już łączność Wi-Fi, i przede wszystkim bardziej kompaktowe wymiary.
Co potrafi ten stylowy maluch? Przeczytacie w sierpniowym wydaniu Digital Camera Polska.