Podczas europejskiej premiery Sony A6300 sprawdziliśmy niektóre spośród jego nowych możliwości. Zobaczcie, czego można się po tym aparacie spodziewać!
Udostępnione na konferencji egzemplarze Sony A6300 były niefinalne, więc na ocenę jakości zdjęć i nagrań 4K musimy poczekać do pełnych testów, ale już teraz możemy podzielić się pierwszymi wrażeniami po kilku godzinach spędzonych z aparatem.
Sony A6300 to obecnie najwyższy model w kompaktowej serii bezlusterkowców z matrycą APS-C tego producenta. Jest zauważalnie większy od tańszych modeli z niższej półki, ale jednocześnie może się pochwalić znacznie lepszą ergonomią i wykonaniem.
Aparat powstał w oparciu o ten sam, magnezowy korpus co jego poprzednik, ale konstrukcję jeszcze usztywniono, z myślą o większych i cięższych obiektywach wzmocniono też bagnet mocowania obiektywu. Korpus ma być lepiej zabezpieczony przed kurzem i zabrudzeniami, ale drobnym druczkiem dodaje, że uszczelnienia nie obejmują odporności na wilgoć i zachlapania. Samo body jest o 15% (60 gramów) cięższe i 4 mm grubsze, co dla użytkownika będzie raczej nieodczuwalne.
Pod względem obsługi zmiany są w zasadzie kosmetyczne i można uznać je za skręt w stronę bardziej zaawansowanego użytkownika. Producent zrezygnował z rozdziału na tryb iAuto oraz iAuto+, dzięki czemu na górnym pokrętle znalazło się miejsce na dodatkowy, programowalny tryb użytkownika. Z kolei na tylnej ściance, przycisk blokady ekspozycji połączono z wygodną dźwignią przełączania w tryb manualnego ustawiania ostrości. Rozwinięto również możliwość personalizacji - A6300 oferuje aż 9 programowalnych przycisków, do których można przypisać 64 różne funkcje. Szkoda, że producent nie zdecydował się na osobny slot karty pamięci na bocznej ściance - nadal znajduje się on w komorze baterii co nie jest rozwiązaniem specjalnie wygodnym.
Aparat pewnie leży w dłoni i wszystko zdaje się w nim być na swoim miejscu. Uchwyt nie jest może specjalnie głęboki, ale szeroki i masywny. A6300 i tak wyróżnia się pod tym względem na tle konkurencji - w aparatach Panasonic, Fujifilm czy Olympus uchwyt zaznaczono tylko symbolicznie. Umieszczony na zwieńczeniu gripa spust anatomicznie odnajdujemy pod palcem wskazującym. Jest nieco miękki ale bardzo czuły i trzeba przyznać, że opóźnienie wyzwolenia migawki (shutter lag time) jest naprawdę minimalne.
Nieco rozczarowuje jednak czas startu (pełną gotowość do wykonania zdjęcia uzyskuje po ok. 2 sekundach). Podobnie jak w "siódemkach" mija chwila zanim przysłona obiektywu ustawi się w odpowiedniej pozycji. Przynajmniej gdy fotografujemy z obiektywami Sony Zeiss, bliżej przyjrzymy się tematowi podczas pełnego testu.
Dużo uwagi poświęcono udoskonaleniu wizjera. Panel XGA OLED Tru-Finder ma dobrą rozdzielczość 2,35 Mp i naprawdę dobre odświeżanie. Sony chwali się, że wizjer może teraz wyświetlać obraz z częstotliwością do 120 kl./s i musimy przyznać, że w słabych warunkach oświetleniowych sali konferencyjnej pracował bardzo płynnie, nie zauważyliśmy ani efektu smużenia ani wzrostu zaszumienia obrazu. Zdecydowanie krótszy ma być też tzw. black out w trybie seryjnym. W trybie migawki elektronicznej (HI+), przy 11 kl./s mamy ciągły podgląd fotografowanej sceny, a w trybie Hi 8 kl./s moment zaciemnienia wydaje się być nadal nieco dłuższy niż w lustrzankach, ale nie powinien utrudniać fotografowania.
Generalnie wizjer robi duże wrażenie i jedyne czego moglibyśmy sobie życzyć, to szybsze przełączania podglądu między ekranem a celownikiem - po przystawieniu aparatu do oka, jeszcze przez ok. sekundę jest po prostu ciemno. Wizjer ma dużą i dość twardą muszlę, która skutecznie wysłania podgląd. Problematyczna będzie tylko dla "okularników" bo przesuwa punkt oczny o dobre pół centymetra. Na szczęście można ją bez problemu zdemontować.
Najważniejszą nowością jest oczywiście ulepszony układ AF (4D Focus), który w A6300 oferuje aż 425 punktów detekcji fazy. Czujniki rozmieszczono na całej powierzchni kadru i upakowane są aż 7,5x gęściej niż w modelu A6000. Na ostateczny werdykt poczekamy do testów finalnego egzemplarza, ale wygląda na to, że wśród bezlusterkowców A6300 nie będzie miał pod tym względem konkurentów. Imponujący jest przede wszystkim tryb śledzenia, który może z minimalnym opóźnieniem, ale konsekwentnie podąża za poruszającym się w kadrze obiektem, i to bez względu na to czy nasz cel jedynie przesuwa się w jednej płaszczyźnie, czy też przybliża się i oddala. Nawet gdy znika na moment z kadru, momentalnie znów jest śledzony gdy pojawi się w nim ponownie. Robi wrażenie!
Test wydajności bufora mogliśmy przeprowadzić tylko z nośnikiem Sony Micro SDXC UHS-1 U3 95 Mb/s z adapterem SD. W trybie zdjęć HI+ zapisaliśmy 21 plików RAW. Co ciekawe, bufor pomieścił dokładnie tyle samo par plików RAW+JPEG. Generalnie, w tej klasie sprzętu to wynik bardzo przyzwoity!
Ciekawi nas jakość obrazu z nowej matrycy 24 Mp Exmor CMOS z nową architekturą umożliwiającą szybsze sczytywanie danych i lepszą absorpcję światła. Ważnym atutem aparatu będzie też bez wątpienia zapis wideo w standardzie 4K oraz, co spodoba się głównie kreatywnym twórcom, zapis do 120 kl./s po ograniczeniu rozdzielczości do Full HD 1080p. Sony wielokrotnie potwierdzało już swoje kompetencje w dziedzinie wideo, nie dziwi więc, że z czasem również w amatorskich modelach pojawiły się takie funkcje jak korekcja krzywej gamma (S-Log3) i przestrzeni S-Gamut.
Z niecierpliwością czekamy na testowy finalny egzemplarz tego ciekawego modelu!