Nowy sensor 20 Mp, tryb seryjny 10 kl./s i aż 65 krzyżowych punktów AF - nowa "siódemka" to prawdziwy demon szybkości!
Po pięciu latach Canon zaprezentował wreszcie wyczekiwanego następcę popularnej i cenionej lustrzanki EOS 7D, czyli najwyższego modelu w ofercie producenta, wyposażonego w matrycę formatu APS-C. Jak można było się spodziewać inżynierowie postawili ponownie na szybkość i wytrzymałość – "siódemka" to w końcu półprofesjonalny korpus projektowany głównie z myślą o reporterach, i fotografach sportu i przyrody. Poprawiono w zasadzie wszystkie główne układy i parametry, pewne zmiany zaszły również w obsłudze i łączności. Dzięki Canon Polska, mogliśmy przyjrzeć się mu uważnie jeszcze przed oficjalną premierą.
Sam korpus jest minimalnie większy (148,6 x 112.4 x 78.2mm) ale waży nadal dokładnie tyle samo, czyli 910 g z baterią i kartą pamięci. Nie jest więc lekki, ale w porównaniu z 1,5 - kilogramowym EOS-1D X to nadal waga lekka. Jakość wykonania nie budzi żadnych wątpliwości. To ponownie solidny, sztywny - a ze względu na brak odchylanego ekranu - również bardzo zwarty korpus (podobno inżynierowie Canon wyznają filozofię, że im mniej ruchomych elementów, które mogłyby osłabiać konstrukcję aparatu, tym lepiej). Szkielet wykonano z lekkiego i wytrzymałego stopu magnezu, z informacji producenta wynika też, że wzmocniono uszczelnienia - zwłaszcza w okolicy zaślepek, pokryw i elementów sterujących. Aparat dobrze leży w ręce, profilowany uchwyt jest wystarczająco masywny i głęboki, nawet dla osób obdarzonych większymi dłońmi.
W obsłudze zmian jest niewiele, tym samym nie potwierdziła się plotka, że górna ścianka będzie przypominała te znane z profesjonalnych "jedynek". Układ przycisków na tylnej ściance pozostał praktycznie niezmieniony. Pojawił się dodatkowy przycisk szybkiego menu (Q), oraz bardzo wygodna sprężynująca dźwignia okalająca nawigator, za pomocą której możemy np. szybko zmieniać tryb pracy AF bez odrywania oka od wizjera. Górne przyciski zachowały dualny charakter, przy czym ISO jest teraz wklęsły, co również ma ułatwiać odnalezienie go (oraz odliczenie pozostałych) palcem po omacku nie tracąc kontroli nad kadrem.
Pokrętło trybu pracy ma teraz blokadę zabezpieczającą przed przypadkową zmianą pozycji. Naszym zdaniem to niepotrzebna komplikacja, a odpowiednio twardy skok byłby wystarczającym zabezpieczeniem. Wizjer to nadal szlifowany pryzmat zapewniający powiększenie 1x i 100% pokrycie kadru. Bardzo ciekawą nowością jest możliwość wyświetlania wielu parametrów bezpośrednio na matówce, dzięki czemu na górny monochromatyczny wyświetlacz będziemy zerkać znacznie rzadziej.
O ile samo body nie różni się zbytnio od poprzednika, to specyfikacja ma z nim już niewiele wspólnego. Minęło w końcu pięć lat, a to w świecie cyfrowej fotografii bardzo długo. Sercem aparatu jest nowa, wykonana w technologii Dual Pixel (po raz pierwszy zastosowana w EOS 70D) matryca CMOS o efektywnej rozdzielczości 20,2 Mp. Sensor obsługiwany jest przez dwa procesory obrazu Digic 6 i może pracować w szerokim zakresie ISO 100-16 000, który możemy rozszerzyć o dodatkowe wartości ISO 12 800 i 25 600.
Duża moc obliczeniowa podwójnego procesora pozwoliła również zwiększyć szybkość rejestracji zdjęć w trybie seryjnym aż do 10 kl./s! Producent deklaruje że pliki JPEG aparat zapisuje aż do zapełnienia nośników a po przełączeniu w RAW (14-bit) zapiszemy do 31 plików na karcie UDMA. Aparat ma oczywiście dwa sloty: SD/SDHC/SDXC oraz Compact Flash. Zapis może być przełączany automatycznie po zapełnieniu jednej z kart, możemy też rozdzielić zapis w różnych formatach lub tworzyć na dodatkowym nośniku kopię zapasową.
Najważniejszą zmianą jest jednak zupełnie nowy układ AF oparty na 65 punktach i co najważniejsze, wszystkie są czujnikami typu krzyżowego! Pod tym względem EOS-7D Mark II przebija więc nawet topowego EOS 1-DX. Wybór możemy oczywiście zawęzić do 21 lub 9 punktów, najczęściej i tak zapewne będziemy korzystać z centralnego podwójnie krzyżowego sensora (przy f/2,8) który ma ustawiać ostrość nawet w bardzo słabym świetle (do -3 EV). Do wyboru mamy wiele trybów pracy (w tym bardzo fajny wybór punktu ze wsparciem 4 lub 8 otaczających go sensorów), szczegółowo opiszemy je w pełnym teście.
Ciekawą funkcją jest zaawansowana mikroregulacja AF, która pozwala wprowadzać osobne korekty dla różnych ogniskowych w obiektywach typu zoom, oraz tryb śledzenia koloru, co ułatwi podążanie za celem w fotografii sportu i przyrody.
Co jeszcze? Aparat wyposażono w nowy zespół lustra i migawki, który ma być jeszcze trwalszy (do 200 tys. cykli) i ma lepiej tłumić drgania wywołane ruchem lustra. Zastosowano też nowy układ pomiaru światła - ekspozycja oceniana jest na podstawie danych ze 150 tys. punktów RGB i jak dowiedzieliśmy się od producenta, wykorzystuje on również pomiar promieni podczerwonych.
Aparat filmuje oczywiście w Full HD 1920 x 1080 (od 24p do 60p), oferuje ISO Auto (do ISO 16 000) oraz możliwość wyprowadzenia nieskompresowanego sygnału przez HDMI (z dźwiękiem). Ciekawostką jest zastosowanie USB 3.0.