Posługując się mieszanką fotografii reportażowej i artystycznej można osiągnąć wiele. Tamas Dezso udowadnia to swoim oryginalnym projektem wykonanym w Rumunii
Industrialne budynki kojarzone z poprzednim ustrojem powoli znikają. Pobliskie wioski pustoszeją w wyjątkowo szybkim tempie, co mnie tylko motywuje do równie prędkiego uwieczniania ich", tłumaczy Tamas Dezso. Chce zachować na cyfrowej kliszy świat, który stanowi dowód gruntownej zmiany epoki. "Malutkie osady, złożone z zaledwie kilku domów, tracą przeszło stuletnie tradycje" - dopowiada autor na swojej stronie.
"Notes for an Epilogue" jest cyklem kontynuowanym od 2011 roku, ale Dezso do Rumunii jeździł jako fotoreporter już wcześniej. Pozwoliło mu to poznać kraj, który dokumentował uprzednio przez 10 lat; kraj, który wywarł na nim ogromne wrażenie krajobrazami i ogólną atmosferą. Porzucił w końcu typowo dziennikarskie podejście do sprawy, starając się od tamtej pory łączyć reporterkę z niebanalnymi, artystycznymi kadrami. Magazyn "Wired" postarał się o profil Dezso; z artykułu dowiemy się, że projekt o podobnym założeniu fotograf realizuje na Węgrzech - swojej ojczyźnie - od 2009 roku.
Tamas Dezso publikował m.in. na łamach "TIME", nowojorskiego "Timesa", "National Geographic", czy "The British Journal of Photography". W Rumunii był prawie 30-krotnie. To, co widzicie poniżej, jest dotychczasowym rezultatem jego podróży.