Inspiracje / Wywiad

James Houston - specjalista od fotografii ciała

Wywiad | Olga Drenda | 2013-08-09

Człowiek w ruchu jest dla niego rzeźbą, portret - rodzajem krajobrazu. James Houston przygląda się uważnie ludzkiemu ciału, starając się wydobyć z niego maksimum piękna.

PROfil

James Houston

Australijski fotograf, pracuje obecnie w Nowym Jorku. Specjalizuje się w fotografii sportu i mody oraz akcie, znany jest również jako autor portretów gwiazd. Pracował dla takich marek, jak L'Oreal Paris, Donna Karan, Hugo Boss, czy GAP.

Jest inicjatorem przedsięwzięć charytatywnych, takich jak projekt fotograficzny Move for Aids, w którym wzięli udział Elton John, Hugh Jackman i Baz Luhrmann oraz poświęcony problemowi edukacji seksualnej młodzieży film "Let's talk about sex".

Wydał cztery autorskie albumy: zbiór aktów "RAW" i jego kontynuację "Rawmoves", poświęcony jodze "One" oraz stworzony przy udziale najlepszych tancerzy z amerykańskich szkół tańca współczesnego "Move".

Ten Australijski fotograf to światowej sławy specjalista od fotografii ciała. Jego unikatowe spojrzenie ukształtowała praktyka rzeźbiarska; dzisiaj przygląda się ciału pozostającemu w skupieniu (joga) i w ruchu (taniec), nie stroni jednak od fotografii mody i portretu. Chętnie współpracują z nim gwiazdy; przed obiektywem Jamesa Houstona stanęli m.in. Hugh Jackman, Elle Macpherson, Christy Turlington, czy Guy Pearce...

Po przeszło dziesięciu latach nieustannej aktywności w różnych dziedzinach fotografii, nazwisko Jamesa Houstona dołączyło do listy najbardziej pożądanych w świecie portretu, reklamy i fotografii sportowej. Przyczynił się do tego jego przejrzysty, precyzyjny styl, który w spektakularny sposób odsłania piękno i potencjał kryjący się w ludzkim ciele.

Ale to nie wszystko. James Houston to również artysta zaangażowany w walkę z rakiem i AIDS oraz kampanie edukacyjne. W 2011 r. ukończył swój pierwszy film dokumentalny "Let's talk about sex", poświęcony problemom edukacji seksualnej (a właściwie jej braku) wśród młodych Amerykanów.

Ludzkie ciało to ulubiony temat artystów chyba od początku istnienia sztuki. Przedstawiano je na tyle sposobów, że raczej trudno o innowacje. Jednak Twój styl jest rozpoznawalny. Jak znalazłeś swoją własną formułę?

Sądzę, że każdy fotograf próbuje jakoś zdefiniować swój styl. Nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy konkurencja wokół jest tak duża. Na początku poszukałem inspiracji, wybrałem kilka ważnych postaci - Avedon, Roversi, Ritts, Lindbergh - a potem powoli zacząłem iść własną drogą. Zaczynałem od rzeźby, więc kiedy zająłem się fotografią, patrzyłem na ciało człowieka jak na formę rzeźbiarską. Myślę, że to doświadczenie jest widoczne w mojej pracy.

"Dla brytyjskiego wydania InStyle fotografowałem moją przyjaciółkę Electrę Wiedemann, jedną z najfajniejszych modelek jakie znam. Co za niesamowite ciało! Podoba mi się sposób przedstawienia mody na tym zdjęciu i jego graficzny styl" (fot. James Houston).

Co w ludzkim ciele pociąga Cię najbardziej? Chodzi o poszukiwanie piękna? Jak właściwie mógłbyś je zdefiniować?

Zaczynałem od rzeźby, więc kiedy zająłem się fotografią, patrzyłem na ciało człowieka jak na formę rzeźbiarską. Myślę, że widać to w moich pracach.

Tu muszę wrócić do mojej pracy rzeźbiarza. Najbardziej interesujące jest dla mnie ciało wtedy, kiedy traktuję je jako krajobraz, jako przedmiot... pomijam oczywisty seksualny wymiar i przyjmuję inną perspektywę. Piękno jest dla mnie subiektywne. Kiedy pracuję nad obrazem, próbuję osiągnąć efekt, który będzie miły dla mojego oka, coś, co będzie podobać mi się jako kształt, ciekawa forma. To może być cała sylwetka albo na przykład zbliżenie ust. Zawsze fascynowała mnie skóra. Rzeźba zmieniła mój sposób patrzenia, to, jak postrzegam równowagę w obrazie.

Praca w dwóch i trzech wymiarach stawia na pewno całkiem odmienne wyzwania?

Tak, to trochę frustrujące w fotografii, że pracuję nad obrazem, o którym wiem, że będzie płaski, dwuwymiarowy, dostosowany do publikacji w druku albo w internecie. Kiedy nad czymś pracuję, lubię na to patrzeć pod różnymi kątami, z różnych stron. Kiedyś zbudowałem na pewną wystawę sześcienne pudełko o krawędzi 1 metra, w którym jako ściany posłużyły zdjęcia tancerzy. Ich z resztą też fotografowałem wewnątrz pudełka... Pudełko zawiesiłem pod sufitem i podświetliłem. To było ciekawe doświadczenie...

"Tancerze są niesamowici. Zdjęcie przedstawia australijską baletnicę i pochodzi z albumu RAWMOVES. Tkanina podkreśla jej ruch" (fot. James Houston).

Twoje zdjęcia sprawiają wrażenie długo i starannie planowanych. A tymczasem okazuje się, że fotografie z albumu RAW Moves powstały od zera w ciągu pięciu dni! Czy możemy zajrzeć za kulisy Twoich projektów?

Ciało traktuję jak krajobraz, jak przedmiot... pomijam oczywisty seksualny wymiar i przyjmuję inną perspektywę. Piękno jest dla mnie subiektywne.

Przed rozpoczęciem pracy nad projektem zawsze staram się dobrze przygotować, przede wszystkim dlatego, że tancerze z zasady mają bardzo mało czasu. W tym przypadku grupy tancerzy, z którymi pracowałem, miały do dyspozycji nie więcej niż dwa dni. Ale wiedziałem, co chcę osiągnąć, i że chciałbym zrobić tak wiele, jak się da, więc przyszedłem na plan z gotowym zestawem wskazówek. Docenili moją reżyserię - wiedzieli dokładnie, co mają robić.

Z mojego doświadczenia wynika, że tancerza można ukształtować właściwie w dowolny sposób, pod warunkiem, że pokaże się mu kierunek. Tak razem można dojść do miejsca, w którym pomysły już "rosną same", w którym zaczyna się cała magia. Ważne jest też, aby wiedzieć, kiedy zakończyć zdjęcia i przejść do następnej części, żeby wykorzystać z każdej chwili tyle, ile się da.

Wydaje mi się, że joga najbardziej pasuje do Pana rzeźbiarskiego myślenia o ciele.

Jogę lubię tak samo jak taniec - ale to dwie całkiem różne dyscypliny. Tancerze poruszają się w emocjonalny sposób, wkładają w ruch uczucie, to coś bardzo osobistego dla nich. Joga opiera się na serii określonych ruchów i układów ciała. Chciałem przyjrzeć się obu dyscyplinom i oddać to, jak pięknie wygląda ciało w obu przypadkach.

Choć znany jesteś przede wszystkim jako fotograf ciała, nie unikasz też portretu, kręcisz filmy. W której dziedzinie czujesz się najlepiej?

Na niewielkim rynku australijskim musiałem zajmować się różnymi rzeczami, żeby utrzymać się na powierzchni. Uważam, że dobry fotograf powinien umieć robić dobrze zarówno artystyczne, jak i komercyjne zdjęcia.

Zaczynałem na niewielkim rynku australijskim. Tam różnorodność jest koniecznością, trzeba zajmować się różnymi rzeczami, żeby utrzymać się na powierzchni. Sam zresztą sądzę, że dobry fotograf powinien umieć robić dobrze zarówno artystyczne, jak i komercyjne zdjęcia. Dzięki tym drugim mam się za co utrzymać, a pierwsze zaspokajają moje ambicje.

Jeśli chodzi o portret, fotografuję przede wszystkim gwiazdy. Zawsze lubiłem to robić, bo wydaje mi się, że potrafię sprawić, aby portretowana osoba prezentowała się pięknie i pociągająco. Piękno to w ogóle ważna dla mnie sprawa, pod wieloma względami i w różnej formie. W filmie reżyseria daje mi okazję, żeby pokazać emocje. Lubię pracować z aktorami. Poza tym, jak już wspomniałem, realia dzisiejszego rynku wymagają, wcielania się w różne role. A przecież chcemy, żeby ludzie chętnie oglądali nasze prace.

Czy przy portrecie też myślisz "po rzeźbiarsku"?

Raczej patrzę na twarz jak na krajobraz, w którym buduję kształty i formy przy pomocy światła.

Niektórzy fotografowie zadowalają się rolą świadka, sprawozdawcy. Ty idziesz o krok dalej - jesteś znany z zaangażowania w akcje charytatywne, działania na rzecz promocji zdrowia i odpowiedzialnego stylu życia.

Tancerza można ukształtować właściwie w dowolny sposób, wystarczy wskazać mu kierunek. Razem dochodzimy do momentu,
gdy pomysły już »rosną same«. Wtedy zaczyna się cała magia.

Sądzę, że jako artysta powinienem być odpowiedzialny. Staram się zaprzęgnąć mój kreatywny potencjał do pracy w pożytecznej sprawie. Chciałbym zwiększać świadomość ludzi na temat pewnych spraw, pracować na ich rzecz. Mój album o jodze "One", powstał z myślą o wsparciu kobiet chorych na raka piersi. Książka i wystawa "Move for Aids"
(www.moveforaids.com, przyp. red.) zarobiły w sumie 500 tysięcy dolarów, które zostały przeznaczone na edukację i badania dotyczące HIV i Aids. Mój ostatni film, "Let's talk about sex" (www.letstalkaboutsexthefilm.com) ma na celu uświadomienie, jak nieodpowiedzialne podejście do seksualności w USA szkodzi młodym ludziom. Film wyświetlono na kanale TLC, jest dostępny na Netflix i Amazon. Działanie w dobrym celu, pomoc innym to najbardziej satysfakcjonująca rzecz w życiu.

Pasjonujesz się sportem tylko jako fotograf, czy również osobiście?

Nie jestem typem sportowca. Chodzę na siłownię, żeby utrzymać formę, ale sport nie jest moją osobistą pasją.

Dziękuję za rozmowę.

"Od kiedy tylko zająłem się fotografią, marzyłem o tym, żeby pracować z Elle Macpherson. Miałem szczęście - współpracowaliśmy, i to wiele razy. To prawdziwa australijska ikona. Doskonale mi się z nią pracuje. To zdjęcie powstało w ubiegłym roku, kiedy Elle obchodziła 47 urodziny. Ona naprawdę zasługuje na swój przydomek - The Body! Poza tym miałem możliwość fotografowania krajobrazów i natury, co bardzo lubię" (fot. James Houston)
"Uwielbiam pracę z kreatywnymi charakteryzatorami i specjalistami od makijażu. Dotti ze Streeters NY jest rewelacyjna. To zdjęcie z testów" (fot. James Houston)
(fot. James Houston)
"Zdjęcia przygotowałem na potrzeby kampanii Hilton Hotel Spa. Gdy pracuję nad komercyjnym zleceniem tego rodzaju, widać mój styl - graficzny, mocny, z wyczuwalną fakturą skóry" (fot. James Houston)
"Zdjęcie tancerzy teatru Bangarra. Potrafią opowiadać historie przy pomocy ruchu" (fot. James Houston)
"Zdjęcie przedstawia tancerza z aborygeńskiego teatru tańca Bangarra. W tym zdjęciu szczegól- nie lubię ptasią perspektywę i widok śladów ruchu tancerza na ziemi" (fot. James Houston)
"To zdjęcie z RAWMOVES, przedstawia tancerzy Sydney Dance Company. Przed projektem takim jak ten pracuję miesiącami nad pomysłami. Tym zdjęciem chciałem zilustrować lęk, który powstrzymuje nas często przed konfrontacją z tym, kim naprawdę jesteśmy" (fot. James Houston)
fot. James Houston
"Zaczynałem od pracy z naturalnym światłem. Do dzisiaj lubię je najbardziej. Widać to również na tym zdjęciu" Makijaż: Nils, Streeters NY (fot. James Houston).
fot. James Houston
fot. James Houston
fot. James Houston
fot. James Houston
fot. James Houston
fot. James Houston
Udostępnij: Facebook Google Wykop Twitter Pinterest
Olga Drenda

Pisze i tłumaczy (Unsound festival, Coilhouse, Przekrój, Lampa, znak, Digital Camera Polska, Glissando, Polityka). Jej główne zainteresowania to futurologia (zwłaszcza mylne przewidywania), nowe technologie, transhumanizm, historia XX wieku, bezpretensjonalna muzyka awangardowa i królik. W DCP opisuje ciekawe zjawiska fotograficzne oraz odpytuje fotografów z kraju i ze świata.

Wydawca: AVT Korporacja Sp. z o.o. www.avt.pl