Fotografka przyrody Roeselien Raimond odkrywa przed nami kulisy powstania serii zdjęć zatytułowanej „Zen Foxes”
PROfil |
Roeselien Raimond Jest znana na całym świecie z wykonywania osobistych i bardzo intymnych zdjęć. Zawsze interesowała ją natura, psychologia i sztuka, w związku z czym postanowiła zostać fotografem przyrody, dziennikarką i redaktorką. www.roeselienraimond.com |
Lisy to zwierzęta, do których zawsze miałam słabość. Na samym początku byłam zadowolona, kiedy udało mi się po prostu zrobić zwykłe zdjęcie jakiegoś przedstawiciela tego gatunku. Z biegiem czasu zauważyłam jednak, że pewne ich zachowania poruszają mnie bardziej niż inne. Podczas gdy wielu fotografów woli robić zdjęcia zwierzętom będącym w ruchu, mnie dużo bardziej fascynują te chwile, kiedy są one spokojne.
Moim zdaniem lisy wyglądają najlepiej, kiedy są całkowicie zrelaksowane, nie doskwiera im żaden dyskomfort oraz nie czują strachu, bólu ani głodu. Lisy potrafią być niezwykle zrelaksowane. Wydają się w pełni cieszyć chwilą – to coś, co jest dość trudne dla ludzi żyjących w ciągłym pośpiechu. Uwielbiałam oglądać te pogodne i wyglądające na szczęśliwe zwierzaki, w związku z czym fotografowanie ich w takim nastroju niemal automatycznie przekształciło się w projekt. Lisy cieszące się ciepłym słońcem lub zapachem świeżej trawy wyglądają niemal tak, jakby medytowały. Stąd właśnie wzięła się nazwa całej serii „Zen Foxes”.
Aby odzwierciedlić delikatność usposobienia „praktykujących zen” lisów, dodaję swoim zdjęciom miękkości, fotografując z dużym otworem przysłony (otwierając ją tak bardzo, jak tylko to możliwe). W uzyskaniu rozmytego otoczenia pomaga mi z pewnością także mój sprzęt – Canon EOS 5D Mark III z obiektywem EF 100–400 mm f/4,5–4,6L IS II USM.