Sceneria niczym z planety Hoth z Gwiezdnych Wojen? O wyjątkowych zdjęciach z serii "Anomaly" na Śnieżce opowiada nam Jan Kriwol
Śniegi topnieją, jednak uciekająca zima pozostawiła po sobie ogrom ekscytujących projektów fotograficznych. Nie inaczej jest z "Anomaly" - sesji zimowej odzieży zaprojektowanej przez agencję Lange&Lange dla PajakSport.
Założyciele firmy - bracia Gustaw i Aleksander - znają się z Janem już od wczesnych lat, kiedy razem wyjeżdżali na snowboard. Znajomość górskich terenów w naturalny sposób podsunęła im na myśl miejsce, gdzie można zrealizować sesję - modernistyczną stację meteorologiczną na szczycie Śnieżki. Charakterystyczna architektura tego budynku w połączeniu z zaśnieżonym krajobrazem oraz futurystycznym wyglądem odzieży od PajakSport od razu zaczęła kojarzyć się artystom z wyglądem, który chcieli osiągnąć - przypominającym ten, który pamiętamy z V części Gwiezdnych Wojen.
Jan Kriwol, zapytany o to, jak wyglądały przygotowania odpowiada: "Całość przygotowań trwała około miesiąc. Kiedy dopracowaliśmy wszystkie szczegóły związane z lokalizacją, detalami stroju oraz klimatem i kolorystyką, zaczęliśmy śledzić zdjęcia ze Śnieżki na Instagramie. Kiedy tylko pojawiła się prognoza opadów, od razu zarezerwowaliśmy pokój w schronisku Dom Śląski i ruszyliśmy w drogę". Problemem, z którym musiała zmierzyć się ekipa było wniesienie całego sprzętu na szczyt góry, jednak pomocni panowie z obsługi wyciągu pomogli w transporcie sprzętu. "Ze schroniska na szczyt śnieżki jest niecała godzina trekkingu. Adrenalina i zmieniające się światło powodowały to, że dosłownie wbiegliśmy tak ze wszystkim w około 30 minut".
Fotografie zostały wykonane w momencie, w którym chmury zeszły poniżej szczytu Śnieżki. Jak mówi Jan, to właśnie one tworzą w dużej części klimat zdjęć z sesji "Anomaly", przez co postprodukcja - które zwykle obecna jest w jego pracach - mogła zostać zredukowana do minimum. Z racji trudnych warunków atmosferycznych i podchodzenia na szczyt, sprzęt, którym wykonane były zdjęcia musiał być jak najlżejszy. Aparatem używanym przez Jana był bezlusterkowiec Sony A7R II wraz z kilkoma obiektywami stałoogniskowymi. Niektóre ze zdjęć doświetlane były blendą a inne lampką LED o zmiennych kolorach. W czasie sesji wykorzystano także latarkę Solarforce o potężnej mocy.
Każda fotograficzna wyprawa ma także zabawne momenty. Jak wspomina Jan: "Drugiego dnia podczas naszego pobytu w schronisku, przyjechała grupa zajawkowiczów na warsztaty fotograficzne połączone z wykładami. Kiedy my wychodziliśmy rano na zdjęcia, oni jeszcze spali, natomiast kiedy wracaliśmy ze zdjęć po zachodzie słońca, oni słuchali wykładu na którym objaśniano techniki “jak zostać łowcą światła” czy coś takiego. Dziwne takie warsztaty na których przegapia się pory dnia kiedy światło jest najciekawsze. Ale dzięki temu my byliśmy na szczycie sami i mogliśmy robić swoje."
Więcej prac Jana Kriwola możecie zobaczyć na jego stronie internetowej oraz fanpage'u na Facebooku. Serdecznie polecamy!