W czym tkwi sekret udanego portretu psa? Pytamy o to Izę Łysoń, której znakomite zdjęcia czworonogów, szturmem zdobywają Internet
PROfil |
Iza Łysoń Choć ma dopiero 18 lat, już jedną trzecią życia poświęciła fotografii psów. Jej zdjęcia zyskują coraz większą popularność w internecie, ale ma już na koncie lokalne wystawy w Targanicach, Zagórniku i rodzinnym Inwałdzie. Na co dzień uczy się w I LO w Wadowicach i opiekuje swoimi psami - Luną i Szakalem. Fb/IzaLysonArts, izalyson.blogspot.com, 500px.com/izalysonarts |
Mimo że psy towarzyszą mi praktycznie od zawsze, moja przygoda z fotografią zaczęła się 6 lat temu, gdy do mojego domu trafił pierwszy świadomie wybrany pies o imieniu Luna. Robiąc jej pamiątkowe zdjęcia zorientowałam się, że stoi przede mną wspaniała okazja do stworzenia własnego, alternatywnego świata, w którym mogę przesunąć granice tego, co niemożliwe, zrównując ją z granicą wyobraźni. Gdy tylko to zrozumiałam, zaczęłam robić ogromne ilości zdjęć, a jako że Luna towarzyszyła mi zawsze, to ona stała się ich głównym tematem.
Później, szukając nowych wrażeń, zaczęłam fotografować psy znajomych. I tak się to toczyło, przez 6 lat, powoli do przodu, krok po kroku, z dnia na dzień. A dzisiaj jest czas, żeby na chwilę przystanąć i zobaczyć, co udało mi się stworzyć. I popatrzeć przed siebie, na tę ogromną odległość, którą muszę jeszcze przebyć aby osiągnąć granicę. Granicę własnej wyobraźni.
Wydaje mi się, że w fotografii psów najważniejsze jest to, żeby "zniżyć się" do ich poziomu. Dosłownie i w przenośni. Położyć się na ziemi lub usiąść i po prostu działać instynktownie. I szybko!
Zwykle w kluczowych momentach nie ma czasu na zastanawianie się nad kompozycją, zwłaszcza przy ujęciach w ruchu. Ważne jest więc, żeby używać jej zasad niemalże odruchowo. To pozwoli nam się skupić na modelu i pokazać w nim to, najbardziej charakterystyczne, wgryźć się w jego duszę. Ale przede wszystkim trzeba psy zrozumieć i na chwilę stać się jednym z nich, aby czuły się przy nas naturalnie oraz komfortowo.
Obecnie używam Nikona D610 wraz z trzema obiektywami Sigma: 35 mm f/1,4 ART, 85 mm f/1,4 oraz fisheye 15 mm f/2,8. Czas edycji różni się w zależności od zdjęcia. Niektóre wymagają tylko małych, kosmetycznych poprawek, nad innymi pracuję dłużej, zwłaszcza, jeżeli chcę nauczyć się czegoś nowego.
Staram się szukać niebanalnych miejsc, jak np. pola lawendy czy Dolina Chochołowska, ale też wykorzystywać to, co mam na wyciągnięcie ręki, czyli polany i lasy w okolicach Beskidu Małego. Czasami wykonanie zdjęć wymaga sporych poświęceń, np. wstawania o północy by zdążyć na wschód w Dolinie Chochołowskiej lub pozowanie do zimowego autoportretu przy -12 stopniach Celsjusza. Ale właśnie wykonywanie takich fotografii, oraz tych w schronisku dla bezdomnych zwierząt, gdzie ładne miejsce trzeba niemalże wyczarować, sprawia najwięcej radości.
Nie mam jeszcze określonych planów. Wszystko zależy od tego, jak napiszę maturę. Jednak niezależnie od tego na jakie studia się dostanę nie zamierzam porzucać fotografii. Zwłaszcza, że powoli rodzą się pomysły na pierwszy poważniejszy fotograficzny projekt.