Swoją fascynację pięknem lokuje między malarstwem prerafaelickim a początkami fotografii portretowej z XIX w. Paolo Roversi ciągle powtarza, że nie robi zdjęć mody, tylko portrety...
W tej przestrzeni fotografii osiągnął zresztą najwięcej. Posługując się starym, drewnianym aparatem 8x10 cala firmy Deardorff, wypracował niepowtarzalny styl. Aparat wielkoformatowy ma swoje ograniczenia, potrzebuje dużo światła, przysłony w obiektywach często zaczynają się od wysokich wartości, jest ciężki, to bardziej mebel niż poręczne narzędzie kreacji. Wymaga dużo od fotografa: cierpliwości, pokory, zdecydowania, równowagi. Jeśli twórca spełni wymagania i przejdzie kilka "prób", otrzyma nagrodę. Piękne zdjęcia, niezapomniany kontakt z fotografią i obiektem fotografowanym. Tymi zjawiskami dzieli się z nami Roversi. Jego fotografie są niezwykłe. Jedną z tajemnic Paola jest długi czas naświetlania, portretuje swoich bohaterów podczas dłuższych ekspozycji po to, by oddać to, co niezauważalne, aurę, ducha istniejącego wewnątrz. Lekko poruszone zdjęcia dodają życia fotografowanym, ale także i dramaturgii. Ten zabieg wydłużonej ekspozycji nie jest odkryciem Roversiego, został zaczerpnięty z dziewiętnastowiecznych technik portretowania, często wynikających z ograniczeń technicznych.
Włoski fotograf doskonale opanowuje tę technikę, przekuwając błąd na perfekcję i atut. Redukcja techniczna staje się rozpoznawalną cechą stylu Roversiego, perfekcyjne oświetlenie to wynik operowania naturalnym światłem. Z czasem, fotograf rezygnuje z intensywnego światła i szuka w swoim studio sytuacji wynikających z jego braku, a nie nadmiaru. Powstają ciemne i bezkontrastowe portrety. O atmosferze studia Paola krążą legendy, nie każdy może być w nim fotografowany, ani być częścią "rodziny". Wyjątkowość swojej pracy w studio, w której modele są częścią pomysłu na życie, a nie tylko komercyjną propozycją, Roversi przedstawia w 2008 r. w ważnym albumie "Studio". W tej publikacji krzesła, lampy, zadrapane ściany, mieszają się z nieostrymi portretami znanych modelek, całość przypomina antykwariat, a nie studio współczesnego fotografa. Pierwszą, otwierającą fotografią albumu jest portret top modelki Natalii Vodianovej. Ta niepozorna rosyjska modelka, w wieku siedemnastu lat przebojem zaistniała na wybiegach całego świata dzięki urodzie, a także związkowi z brytyjskim magnatem nieruchomości - Justinem Portmanem. Droga na szczyt Vodianovej przypomina historię jak z hollywoodzkiego filmu, urodzona w biednej rosyjskiej rodzinie, głoduje i ciężko pracuje na straganie z warzywami, aby dzięki zarobionym pieniądzom pomóc chorej siostrze. Kiedy zapisuje się do agencji modelek - zostaje zauważona przez paryskiego agenta. Potem, jak to w wielkim świecie, już tylko sława i zazdrość.
Paolo Roversi w swojej karierze pracował z wieloma modelkami, ale Natalia Vodianova wydaje się być jego ulubienicą. Fotografuje ją często, otwiera swój album jej portretem. Vodianova na najsłynniejszym portrecie Roversiego jest rozebrana, wydaje się, że jest bardzo młoda, a jednocześnie już świadoma i dojrzała. Ale to nie to pociąga Roversiego, oczy są najważniejsze. Surowe, obecne, przenikliwe, dzikie. Potargana fryzura, odwrócona poza buduje klimat, lecz oczy modelki są jasne i silne, wydają się przejmować władzę nad podglądającym. Nie dają szansy patrzącemu na voyeurystyczne zachcianki i potrzeby, młoda modelka przejmuje kontrolę nad każdym, kto na nią spojrzy. To chyba jedyny taki przypadek w historii fotografii, kiedy role zostają odwrócone, i to modelka zamraża oglądającego swoim przeszywającym spojrzeniem, to fenomen. Grazie Paolo!