Do wyjątkowego zamku w Szwecji Alexia Sinclair przyjechała z 40-osobową ekipą - i zrealizowała jedną z ciekawszych sesji jakie ostatnio widzieliśmy
Zamek Królewski w Sztokholmie to nie byle jakie miejsce. Bogaty w historię, jest obecnie pozbawiony wszelkich współczesnych udogodnień, przez co zresztą udało się zachować jego sale w stanie niemalże nienaruszonym. Oznacza to jednak, że nie ma tu ani instalacji elektrycznej, ani ogrzewania, co w zestawieniu z niskimi temperaturami wcale nie było dla Sinclair pozytywną wiadomością. Po pierwsze, potrzebowała agregatorów, a te długo nie wytrzymują, gdy termometry pokazują wartości poniżej zera. Po drugie, często musiała szukać słońca wpadającego przez zamkowe okna, więc koniecznością stało się ciągłe przemieszczanie.
Kiedy jednak dostaje się już zaproszenie od oficjalnego przedstawicielstwa tego niezwykłego miejsca, nie można odmówić. Artystka otrzymała bowiem całkowitą dowolność w utrwalaniu wnętrz zamku... choć pojawiły się pewne ograniczenia "eksploatacyjne".
"Nie wierzę, że cokolwiek przygotowywanego w Photoshopie może wyglądać tak, jak coś faktycznie sfotografowanego", mówi Sinclair. "Jeśli mogę coś uwiecznić samym aparatem, to tak właśnie robię. Dodaję jedynie elementy albo wyśnione, albo takie, których nie mogłabym zarejestrować w tradycyjny sposób". Większość zdjęć z sesji "Frozen Tale" została zarejestrowana na miejscu, natomiast zwierzęta i niektóre rekwizyty musiały zostać dosztukowane w postprodukcji. Chodziło wyłącznie o szacunek dla historii - każdy dodatkowy element mógł w jakiś sposób uszkodzić idealnie zakonserwowane pomieszczenia. "Dym, liście, pies, gęsi czy woda - wszystko to dodałam później. Nie mogłam wnieść do zamku żadnych napojów, a byłam wtedy w ciąży!"
"Frozen Tale" to opowieść o sławnych gościach zamkowych, takich jak Królowa Krystyna czy Lorenzo Magalotti. Reszta fotografii ma przedstawiać sceny z codziennego życia dworu.
Najważniejszy kadr serii - kobieta spoglądającą przez lunetę - został zarejestrowany w dwóch częściach. Modelka wraz z głównym rekwizytem zostały uwiecznione w studio, podczas gdy tło powstało jeszcze w zamku. Jak tłumaczy Alexia, trafiła na tę scenerię dopiero w ostatniej chwili, kiedy już wychodziła z zamku. "Nie mieliśmy czasu na przygotowanie kolejnego zdjęcia", czytamy na łamach bloga Profoto. "Sfotografowałem więc pomieszczenie, resztę uzupełniając przy pomocy programu graficznego".
Artystka wykorzystała do realizacji "Frozen Tale" średnioformatowy aparat Phase One 645Df ze ścianką IQ180 i obiektywami Schneider-Kreuznach o ogniskowych 28, 55 i 80 mm, korzystając też ze statywu Gitzo GT3541 oraz głowicy Induro PHQ3. Oświetlenie naturalne wspierała lampami Profoto z zamocowanymi softboxami. Obróbkę przeprowadzała na swoim MacBooku Pro, wykorzystując dodatkowo tablet Wacom Intuos5.
Tutaj znajdziecie całą sesję ze stolicy Szwecji. Jeśli jeszcze nie byliście zaznajomieni z portfolio Alexii, warto przejrzeć też jej pozostałe dokonania.