Psy opuszczone przez właścicieli - nawet na chwilę - cierpią tak samo, jakby zostały zostawione na zawsze. Zobacz cykl Martina Usborne’a
Dla wielu osób zostawianie psów samych sobie, zamkniętych w samochodach, jest równoznaczne z barbarzyństwem. I owszem, nietrudno o taki pogląd zwłaszcza wtedy, gdy w upalny dzień zwierzak siedzi w pojeździe przy zamkniętych szybach. A w innych sytuacjach? Przyjmijmy, że pogoda jest akceptowalna, że idziemy na szybkie zakupy, że nie mamy z kim zostawić zwierzaka - takie właśnie momenty przedstawia Martin Usborne, brytyjski fotograf.
Jako czterolatek, Usborne sam został zamknięty w aucie. Czekał na rodziców przed wejściem do sklepu, zastanawiając się, czy kiedykolwiek po niego wrócą. Cóż, po jakimś czasie się pojawili - ale, jak wspomina Martin, z tego właśnie wydarzenia czerpał inspirację do projektu "The Silence of Dogs in Cars".
"Nie wiem gdzie to było, nie wiem kiedy, prawdopodobnie przed jakimś supermarketem. Szczegóły nie mają znaczenia - chodzi tylko o to, że umysł dziecka jest zdolny do wyobrażenia sobie samotności trwającej w nieskończoność", wspomina Usborne. "Rozpoczynając ten projekt byłem pewien tego, że zdjęcia mają być mroczne. W pewnym sensie próbowałem wrócić do samochodu rodziców, przeżyć po raz kolejny to, czego wtedy nie byłem w stanie znieść".
Martin opowiada przy tym o wyraźnych reakcjach na psich pyskach. Niektóre czworonogi wydawały się smutne, inne wyczekujące, jeszcze inne zdenerwowane czy opuszczone. Żaden zwierzak nie był natomiast zadowolony.
Urodzony w 1973 roku Usborne koncentruje się przede wszystkim na portretach ludzi i zwierząt. Opublikował dwa albumy fotograficzne, brał udział w indywidualnych wystawach w Londynie i Los Angeles, doczekał wielu artykułów na serwisach blogowych, a także w magazynach, takich jak Burn, BBC Viewfinder, The Guardian czy British Journal of Photography. Z jego twórczością zaznajomicie się dokładniej za pośrednictwem tej strony.