Są sytuacje, kiedy w pracy z błyskiem potrzebna jest snajperska precyzja oraz umiejętność posługiwania się bardzo skoncentrowanym światłem. A jeśli chcemy przy tym zachować klimat, jaki tworzą małe klubowe lampki - zabawa zaczyna się na całego!
Skupione i mocno kontrastowe światło to zabawa dla odważnych i pewnych siebie - nie jest zbyt pochlebne, potrafi wyciągnąć wszystkie, nawet najmniejsze mankamenty skóry twarzy modela. Nie stosuje się go zatem zazwyczaj w sesjach beauty, z pięknymi modelkami, które muszą wyglądać jak małe aniołki. To światło dla prawdziwych, twardych facetów, którzy nie chodzą do kosmetyczki, golą się brzytwą lub nożem i nie dodają coli do drinków. Dokładnie takich, jak muzycy zespołu Krafcy.
Inspiracją dla tej sesji były zdjęcia Ann Leibovitz dla Louis Vuitton, w których Keith Richard, pierwszy twardziej Rock'n'Rolla, nonszalancko brzdąka na swojej gitarze, rozsiadłszy się wygodnie na łóżku w przytulnym pokoju. Prostota i duszny, zadymiony klimat małego butikowego hotelu doskonale pasowały do wizerunku i muzyki Krafców.
Punktem wyjścia do zdjęć było światło zastane z licznych lampek stołowych w klubie. Z tego wynikały tak naprawdę parametry tych zdjęć - ISO 500, przysłona f/4 (która umożliwiła mi osiągnięcie dość dobrej głębi ostrości w pojedynczych portretach, jak i zdjęciach grupowych) oraz czas około 1/20 sekundy. Tak długi czas pozwolił mi bardzo dobrze wydobyć światło zastane ze sceny, rodził jednak trochę problemów. Oczywiście nie bałem się o poruszenie fotografowanych postaci, gdyż one oświetlone były światłem błyskowym, które zamraża ruch. Problemem mogło być poruszenie elementów oświetlonych właśnie światłem stołowych lampek, jednak - jak się okazało - nie było aż tak źle.
Mamy już podstawę ze światła zastanego, a co z flashem? Otóż głównym źródłem światła była jedna lampa 400 Ws na 1/16 mocy, z jednym z moich ulubionych modyfikatorów - oktą 150 cm z gridem (plastrem miodu). Dzięki jego zastosowaniu otrzymujemy bardzo skoncentrowane źródło światła, gdyż elementy plastra miodu nie pozwalają na niekontrolowane rozproszenie błysku.
Jako kontry używałem także lamp studyjnych na 1/32 mocy z założonymi: snootem (z lewej strony kadru) i wrotami z plastrem miodu. A więc wszystko precyzyjnie, selektywnie, oszczędnie. Lewa kontra na stałe oświetlała postaci na sofie, prawa kontra podświetlała przede wszystkim długie ponętne nogi modelki - asystentki.
Jako dopełnienie światła w scenie, którego było bardzo mało, zastosowaliśmy 2 małe lampki typu flash. Pierwotnie były to lampki z założonym filtrem CTO, ale że balans bieli dyktowały mi lampki stołowe w klubie, o bardzo niskiej temperaturze, światło to wyglądało na prawie białe. Znacznie lepszy efekt osiągnęliśmy, wykorzystując filtry czerwone, które jeszcze bardziej podkreśliły kolor sofy i nastrój lokalu.
W torbie fotografa |
Beauty Dish (słoneczko) - modyfikator stosowany zwykle z lampami studyjnymi, pozwalający na skoncentrowanie światła, nie pozbawiając go jednak stosunkowo miękkiej charakterystyki. Stosowany głównie w fotografii mody. |
Połączyliśmy zatem 3 różne źródła światła - lampki stołowe w klubie, które były podstawą klimatu sceny, duże lampy studyjne w różnych konfiguracjach oraz małe lampy systemowe. Połączenie 5 błysków z oświetleniem ciągłym to spory problem logistyczny i wyzwanie samo w sobie, dlatego proponuję bardzo prosty schemat działania.
Musimy dokładne wiedzieć, co dany element oświetlenia powoduje w scenie, dlatego operujmy tylko jedną lampą w danej chwili, testując jej działanie. To pozwoli nam zrozumieć wpływ na nastrój sceny, naświetlenie klatki, rozłożenie cieni. Po osiągnięciu zadowalających efektów użycia jednego elementu układanki, przechodzimy do testowania kolejnego, który pierwotnie sprawdzamy w izolacji od pozostałych (podobnie, jak w poprzednim kroku), aby później zweryfikować współpracę całego układu.
I tak lampa po lampie - najpierw pojedynczo, aby potwierdzić wpływ na scenę, później w połączeniu z pozostałymi błyskotkami, aby zweryfikować efekt całościowy. Nie taki diabeł straszny i tak naprawdę przy odpowiedniej metodycznej organizacji pracy, jesteśmy w stanie opanować całe tabuny zabawek.