"Jeżeli nie wiem, jak coś zrobić, to sięgam po literaturę, wyszukuję w Internecie, pytam znajomych fotografów. A potem próbuję. Aż do skutku" - mówi Joanna Kustra, niezwykle zdolna, młoda fotografka
PROfil |
Joanna Kustra
|
Im dłużej mieszkam w Londynie, tym bardziej jestem przekonana, że jest to miejsce dla mnie. Nie tylko odpowiada mi klimat tego miasta, również to, co ma do zaoferowania, ciągle coś się dzieje, jest mnóstwo świetnych wystaw, ale przede wszystkim daje mi ogromne możliwości rozwoju. Do Krakowa mam natomiast wielki sentyment i lubię tam wracać. Tam stawiałam pierwsze kroki w fotografii, pamiętam, jak eksplorowałam zakamarki Starego Miasta czy Kazimierza w poszukiwaniu ciekawych lokalizacji...
W Krakowie odkryłam swoje zainteresowanie fotografią, ale to Londyn pozwolił mi rozwinąć skrzydła. Wyjechałam, bo chciałam się doskonalić i to był świetny ruch. To miasto uczy pokory i samokrytyki, bo jest tutaj mnóstwo uzdolnionych ludzi i ciężko się wybić, ale mnie to mobilizuje do działania i ciągłego uczenia się.
Internet i portale społecznościowe zacierają różnice, bo dostęp do wiedzy, nowości, inspiracji jest dziś równie łatwy z każdego zakątka świata, ale Londyn pozwala mi zweryfikować moje umiejętności. Poza tym poznaję świetnych ludzi, mogę się od nich uczyć, brać udział w wystawach, różnego rodzaju warsztatach. To miasto stymuluje i zmienia spojrzenie na wiele rzeczy.
Staram się dużo eksperymentować. Dzięki temu poznaję inne techniki, ale też utwierdzam się w tym, co jest mi najbliższe i w jakim kierunku powinnam iść. Moje inspiracje faktycznie bywają bardzo zróżnicowane, czasem może nawet sprzeczne. Z jednej strony lubię tworzyć "ładne obrazki", o których wiem, że będą podobały się większości - zawsze miło słyszeć, że to, co tworzę się podoba. Ale zdaje sobie sprawę, że dobre zdjęcia mody nie zawsze zachwycają przeciętnego odbiorcę, lecz są cenione w branży. Cały czas poszukuję własnego stylu, który pasowałby do obecnych trendów, ale byłby na tyle oryginalny, żeby mnie wyróżniał.
Wszystko, co czytam, oglądam, w jakiś sposób wpływa na temat i styl moich prac. Oglądam mnóstwo zdjęć, obrazów, inspiruje się muzyką i bohaterami z książek, zdjęciami z filmów. Nawet miejsca i ludzie są często dla mnie bodźcem. Kolekcjonuję albumy ze zdjęciami klasyków i zagraniczne magazyny mody - nawet jeżeli mogę to wszystko obejrzeć w Internecie, to jednak wydruk ma dla mnie swój niepowtarzalny klimat i wartość.
Ta seria powstała niedługo po tym, jak przyjechałam do Londynu. Miałam wreszcie czas, by pójść do National Gallery, spokojnie, bez pośpiechu przeanalizować obrazy, które mnie interesowały. Po sąsiedzku w Portrait Gallery były wówczas również wystawiane zdjęcia Annie Leibovitz - jej prace są bardzo plastyczne, niemal jak obrazy. To wszystko zainspirowało mnie do stworzenia własnej malarskiej serii. Lubie analizować i wzorować się na obrazach klasyków, podglądać ich światło, dobór kolorów i kompozycję.
Dla mnie fotografia to przede wszystkim światło - dlatego pełna kontrola jest dla mnie bardzo ważna. Studio daje mi komfort modelowania światła tak, jak chcę - nie ma tu przypadku. Jednak nie wybieram studyjnej fotografii dlatego, że preferuję taki styl zdjęć, tylko dlatego, że jest to bardziej efektywne i prostsze do zorganizowania. W plenerze ciężko o idealną pogodę, zwłaszcza w Londynie (śmiech). Do tego znalezienie lokalizacji, transport sprzętu i ekipy, w większości londyńskich miejscówek trzeba mieć pozwolenie na sesję, nawet w publicznych parkach! Im dłużej fotografuję tym więcej od siebie wymagam i dlatego rzadko porywam się na sesję w plenerze bez solidnego przygotowania.
Jest wiele rzeczy, których jeszcze nie umiem albo, że tak powiem, umiem niewystarczająco. Jeżeli nie wiem, jak coś zrobić, to sięgam po literaturę, wyszukuję w Internecie, pytam znajomych fotografów, a potem testuję do skutku - nie ma rzeczy niemożliwych. Fotografia jest dla mnie fascynującą dziedziną chociażby ze względu na to, że wymaga ciągłego rozwoju - zawsze jest coś, co można zrobić lepiej.
Nigdy nie przywiązywałam bardzo dużej uwagi do sprzętu - to fotograf robi zdjęcie, aparat jest narzędziem, którego słabe i mocne strony jednak warto znać. Wyższy czy droższy model sprzętu nie gwarantuje lepszego zdjęcia, jeżeli nie idzie to w parze z umiejętnościami fotografującego. Kiedy przerzucałam się na pełną klatkę, musiałam sprzedać jeden z obiektywów, którym zrobiłam wiele z moich najlepszych portretów. Po jakimś czasie kupiec wysłał mi zażalenie, że pomimo że kupił "obiektyw Kustry", jego zdjęcia ani trochę nie przypominają moich!
W torbie fotografa |
Moje podstawowe body to Nikon D3, w zapasie mam też Nikona D80. Pracuję głównie na jasnych stałkach (Nikkor 85 mm f/1,4; Nikkor 50 mm f/1,4; Micro Nikkor 105 mm f/2,8), ale czasem używam też zooma (Nikkor 24–70 mm f/2,8), jest bardzo wygodny. |
Wielu początkujących fotografów skupia się na osobie fotografowanej, podczas gdy światło jest przypadkowe, płaskie lub nieciekawe. Dla mnie przełomowym momentem było odkrycie, że zrozumienie i opanowanie światła jest kluczem do dobrego portretu.
Kiedy zaczynałam robić zdjęcia hobbistycznie, nie miałam środków żeby podsyłać zdjęcia komuś do retuszu, więc nauczyłam się edytować je sama. W dalszym ciągu lubię mieć pełną kontrole nad edycją i decydować o końcowym efekcie, więc retuszuję zdjęcia sama. Myślę, że jest to już część mojego stylu. W Londynie to dość rzadka praktyka - jest wyraźne rozgraniczenie między fotografem a retuszerem.
Rzadko sprzedaję gotową sesję, bo ciężko wyegzekwować od agencji modelek potrzebne zezwolenia do praw wizerunkowych modelki - a często musi to być bardzo szybka decyzja. Natomiast sesje w portfolio owocują rożnymi zleceniami. Zdarza mi się również zarabiać na retuszu.
Lubię mieć pełną kontrolę nad edycją i decydować o końcowym efekcie, więc retuszuję zdjęcia sama. Myślę, że jest to już część mojego stylu.
Kiedy zamieszkałam w Londynie umówiłam się na kilka spotkań z agencjami fotograficznymi, ale czas był dość pechowy, bo akurat zaczął się kryzys, więc dostałam kilka cennych rad, ale odsyłano mnie z kwitkiem. W portfolio mam już sporo sesji drukowanych w magazynach, dużo też asystowałam, podglądając, jak robią to lepsi. Ale masz rację, chyba faktycznie najwyższy czas spróbować ponownie.
Moja głowa cały czas buzuje od pomysłów, które chciałabym zrealizować. Muszę jednak wybierać projekty, które wzbogaciłyby moje portfolio. Na pewno w planie jest sesja w jakimś pięknym plenerze z większą ilością modeli, potem wystawa w Londynie... a w tzw. międzyczasie znalezienie agenta (śmiech).