Weegee to legenda czasów prohibicji. Jeśli gdzieś w zaułkach Nowego Jorku lat 30. padły strzały, było więcej niż pewne, że ten bezczelny fotograf będzie na miejscu zbrodni przed stróżami prawa
Weegee
|
|
Format: 27,6x21,3 cm, Oprawa: twarda, Stron: 265, Cena: 179 zł |
|
Asher Felling, bo tak brzmi jego prawdziwe nazwisko, dorastał w podejrzanych dzielnicach, zaczytując się w kryminalnych opowiadaniach. Gdy po kilku latach pracy w studio fotograficznym trafił w końcu do agencji Acme Newspictures, wiedział już dokładnie, co interesuje go najbardziej. Szybko rozpoczął pracę na własny rachunek. W 1938 r. porzucił rodzinne nazwisko i od tej pory w środowisku znany był już jako Weegee. Szukając tematów, podsłuchiwał gliniarzy na ich częstotliwości i jeszcze zanim rozległ się dźwięk syren, kończył już wywoływać zdjęcia w zaadaptowanym na prowizoryczną ciemnię bagażniku swojego samochodu.
Najnowszy album "Murder is my buisness" to zbiór najbardziej znanych fotografii Fellinga, ale tym razem możemy je zobaczyć w oryginalnym kontekście, czyli tak, jak wyglądały na łamach New York Post, czy Life. Faktyczny wstęp do książki stanowi poświęcony karierze Weegee artykuł z magazynu Popular Photography (grudzień 1937). Kolejnych 11 rozdziałów to - złożona z cyklu prasowych wycinków i esejów - historia przemiany Fellinga: z freelancera, pracującego dla miejskich brukowców, w prawdziwego fotodetektywa, obsesyjnie śledzącego przestępcze życie Nowego Jorku. Przeglądając kolejne strony - niepokojące i często brutalne kadry w stylu noir - niemal czujemy zapach magnezji zbyt mocnego flesza. Zdjęcia zdradzają pasję fotografa i świetną znajomość kultury przestępczego półświatka. Murder is my buisness to książka wyjątkowa - to nie tylko biografia fotografa, ale również dokumentalny zapis tamtych lat.