O przyszłości rynku fotograficznego opowiadają specjaliści ds. produktu wiodących marek. W pierwszym odcinku cyklu z fusów wróży Krzysztof Szablisty z Sony Europe Limited
Krzysztof Szablistyspecjalista ds. aparatów cyfrowych |
Pamiętam, gdy w latach 60. w szkole zadawano nam temat "Jak będzie wyglądał świat w roku 2000". Pisano o wycieczkach szkolnych na Księżyc, prywatnych awionetkach zamiast samochodów, robotach wyręczających ludzi w wielu sprawach - również w porządkach domowych, niebotycznych wieżowcach i tego typu historiach. Myślę, że gdybym mógł wtedy zobaczyć rzeczywistość roku 2000, na początku byłbym zawiedziony, bo przecież pozornie niewiele się zmieniło. Nie mamy awionetek, robotów, a co gorsze - wycieczek turystycznych na Księżyc. Mamy za to rzeczy, których nikt wówczas nie przewidywał: telefony komórkowe, Internet i komputery osobiste. Dlatego z ciężkim sercem przychodzi mi myśleć o przyszłości sprzętu fotograficznego.
W ostatnim czasie nie było zaskakujących nowości, ale premiery modeli podkreślają tendencje rynkowe. Chyba już niewiele można wymyślić w klasycznych lustrzankach cyfrowych. Kolejne modele to niewiele zmienione znane konstrukcje wzbogacone o raczej drobne usprawnienia. Dużo więcej dzieje się w aparatach bezlustrowych, które powoli, ale systematycznie wypierają z rynku lustrzanki. Może duży, czarny aparat, którym śmiesznie się celuje, przystawiając oko do małego wizjera przestał być atrakcyjną propozycją dla osób lubiących fotografować? Małe smartfony zastąpiły budki telefoniczne, a małe tablety zastępują komputery - może kolej na mały sprzęt foto? Bezlusterkowce robią przecież zdjęcia równie dobre jak lustrzanki, ale dużo lepiej filmują. Mały aparat można zabrać wszędzie, a nawet mieć go przy sobie cały czas. Kto jeździ codziennie do pracy z lustrzanką w torbie?
W klasie bezlusterkowców działo się najwięcej. Nowe korpusy, nowe obiektywy, nowe funkcje. Modne stało się wyposażanie tych aparatów w funkcję Wi-Fi. Chociaż nie można odmówić przydatności tego rozwiązania, nie sądzę, aby przesyłanie zdjęć na smartfon lub komputer, czy też bezkablowe oglądanie zdjęć na telewizorze stało się istotnym czynnikiem przy wyborze aparatu. To raczej nowinka podobna do technologii 3D - zasadniczo ciekawa, ale w praktyce mało przydatna. Rynek aparatów z wymienną optyką rośnie powoli, ale udziały bezlusterkowców na nim znacznie szybciej. W kilku krajach już co drugi sprzedawany aparat z wymienną optyką nie ma lustra. Przy obecnym tempie przyrostu tych udziałów, w Polsce będzie podobnie najpóźniej za 3–4 lata. To niezwykle istotny fakt dla dwóch czołowych producentów lustrzanek cyfrowych. Jeżeli nie produkuje się bezlusterkowców - to się na nich nie zarabia. Nie można darować sobie połowy rynku, więc zmiany były nieuchronne. Przesunięcie rynku aparatów z wymienną optyką z lustrzanek na bezlusterkowce wydaje się jednak nieuchronne. Oczywiście, są dziedziny, takie, jak fotografia sportowa, gdzie lustrzanki będą nadal królować. Sprawność systemu AF to główna przewaga lustrzanek nad bezlusterkowcami. Prędzej czy później doczekamy się w bezlusterkowcach układu autofocusa równie szybkiego, jak w profesjonalnych lustrzankach - intensywne prace nad detekcją fazy przez matrycę prowadzą wszystkie firmy.
Czy nadejdzie dzień, w którym lustrzanki trafią do lamusa? Tak - to naturalna kolej rzeczy. Ruchome lustro i pryzmat były kiedyś jedynym sposobem, aby móc widzieć dokładnie to, co obiektyw. Teraz już nie, bo mamy ekrany i wizjery elektroniczne. Choć może to się wydawać nieprawdopodobne, ale lustrzanki podzielą los wielkoformatowych aparatów z czarną płachtą i dwuobiektywowych lustrzanek. Ot, ewolucja. Zmiany te najpóźniej dotkną sprzęt profesjonalny - jak zwykle zresztą. Ten rynek podzielony jest między dwie firmy i tak już raczej zostanie. Na kurczącym się stale rynku fotografii prasowej nie ma już miejsca dla innych producentów. Czy pełna klatka jako standard to przyszłość lustrzanek amatorskich? Nie. Większa matryca to większe i droższe obiektywy. Większa matryca broni się lepszą jakością obrazu przy wysokich czułościach i mniejszą głębią ostrości. Postęp technologiczny zminimalizuje różnice w szumach, a mała głębia ostrości jest atrakcyjna dla coraz mniejszej grupy fotografujących.
Coraz większą popularność zyskują małe aparaty. "Tanie", pełnoklatkowe lustrzanki wprowadzone w ostatnim czasie to w zasadzie ostatni ruch, jaki został ich producentom. Nie sądzę, aby spowodowało to zahamowanie tendencji rynkowych. W sprzęcie z wymienną optyką będzie królować nadal format APS-C. Rynek również powoduje zanikanie segmentu tanich kompaktów. Ich rolę znakomicie przejęły smartfony. Kompakty, których popularność będzie nadal rosła to modele z dużym zakresem ogniskowych, ale w niedużych obudowach oraz aparaty z większymi matrycami, dającymi jakość obrazu porównywalną z bezlusterkowcami. Android i Wi-Fi w aparatach? Oczywiście, ale tylko w telefonicznych! W smartfonie sprawdza się to doskonale, ale dublowanie tego w sprzęcie typowo fotograficznym przynosi znacznie mniej pożytku.
A przyszłość? Aparat przyszłości to aparat bez lustra. Na pewno znacznie lepszy od obecnych modeli, będący połączeniem kamery wideo z aparatem. Wielkość matrycy nie będzie mieć istotnego znaczenia, ze względu na duże możliwości zmiany obrazu z poziomu aparatu. Matryca będzie mniejsza niż APS-C, ale jej czułość pozwoli fotografować i filmować przy świetle Księżyca - bez statywu. Rozdzielczość matrycy na poziomie 100–200 megapikseli plus niewymienny obiektyw o zakresie ogniskowych od 20 do 1000 mm i jasności od f/1,4 do f/4. Filmowanie z szybkim autofocusem w rozdzielczości 16K będzie powszechnym standardem. Nierealne? Ale jakie to będzie fajne! No, może jeszcze nie za 5 lat!