Jego prace z typową fotografią mają tylko trochę wspólnego, ale inspirują do twórczego działania, przewrotnego myślenia i dostrzegania niezwykłych powiązań w codzienności
Do sztuki dotarł przez deskorolkę. "Skateboarding nauczył mnie, jak twórczo postępować z otoczeniem i poddawać w wątpliwość podstawowe funkcje różnych przedmiotów", wyznał w jednym z wywiadów Brad Downey, artysta, który pozostawia w różnych punktach miasta zaskakujące ślady swojej obecności. Zazwyczaj zakrada się o świcie w wybrane miejsce - "w niedzielnych porankach, kiedy wszyscy jeszcze śpią, jest magia", mówił w wywiadzie. Kiedyś przebierał się za pracownika budowlanego, dzisiaj woli grać w otwarte karty. Składa gwiazdę ze znaków drogowych, ustawia między ścianami w wąskiej uliczce barykadę ze szczotek, rysuje pola do gry w klasy na drodze do wagoników metra czy ustawia przy drodze znak: "zignoruj ten znak". Zdjęcia rejestrują to, co na chwilkę ma szansę zaistnieć w przestrzeni, chwilową rzeźbę, konstrukcję-niespodziankę.
W 2012, jako połowa duetu Brakay (Brad+Akay), Brad Downey odwiedził Warszawę. Warszawskie hece duetu obejmowały m.in. zapakowanie kilku samochodów w prześcieradła, zainstalowanie własnych zdjęć w komercyjnych citylightach czy zawieszenie hasła "Przyszłość jest grobem przeszłości" w pobliżu Dworca Centralnego. Na pierwszy rzut oka, ze względu na obecność w publicznej przestrzeni i emploi błyskotliwego krytyka-żartownisia, który wykorzystuje miejski krajobraz jako swoją piaskownicę, Downey może kojarzyć się ze znanymi postaciami street artu, z Banksym na czele. Downey jest jednak o wiele bardziej efemeryczny - jego projekty szybko pojawiają się i znikają, nie nadają się do chwytliwej szablonowej reprodukcji. Nie jest też ulubieńcem biznesu - kiedy marka Lacoste zatrudniła Downeya, aby przygotował jakąś niespodziankę z okazji jubileuszu marki, nikt nie przewidział, że Amerykanin pokryje okna szacownego berlińskiego domu towarowego KaDeWe zieloną plakatówą rozpylaną z gaśnicy. Firma z krokodylkiem natychmiast wycofała się ze swojego śmiałego pomysłu, nie wiedząc nawet, jak go skomentować.
Banksy i Downey zresztą zderzyli się przy pewnej nieprzyjemnej okazji. W 2011 roku w Berlinie (gdzie mieszka artysta) media wznosiły okrzyki zachwytu nad odkrytym po latach muralem Banksy'ego. Mało kto zauważył jednak, że odsłonięte malowidło było częścią pracy… Brada Downeya, który odsłonił starsze warstwy ścian jednego z budynków. Świat obiegło zdjęcie z Reutersa, na którym mama z dzieckiem przyglądają się pracy Banksy'ego, a szerszy kontekst zaginął gdzieś po drodze.
Interesuje Cię fotografia portretowa? Zajrzyj na stronę Dave'a Kai-Pipera i obejrzyj więcej inspirujących zdjęć.