Próbowaliście fotografować siebie w plenerze? Robienie autoportretów to nie lada wyzwanie, zobaczcie jak radzi sobie z tym zadaniem Maryanne Gobble
Robienie autoportretu może być sztuką trudną, często frustrującą, ale na pewno jest bardzo wartościowym doświadczeniem. Fotograf artystyczny Maryanne Gobble w 2010 roku zaczęła robić autoportrety. "Na początku autoportret wydawał mi się niewygodny i banalny, ale szybko zrozumiałam, że to bardzo kreatywne zadanie. Ciągle próbowałam nowych rzeczy i nie musiałam nikogo prosić o pomoc, nareszcie nie byłam od nikogo zależna", wspomina.
Wiele zdjęć Maryanne wykonanych zostało na łonie natury. Aby wykonać zdjęcie, które otwiera ten artykuł, musiała zmierzyć się z kilkoma problemami. "Najtrudniej było kontrolować mgiełkę wydobywającą się z wodospadu. Pomiędzy zdjęciami musiałam zakrywać obiektyw, by się nie zamoczył. Tego dnia towarzyszył mi mąż, gdyż niemożliwe było odpalenie aparatu z tej odległości w okolicznościach w jakich byłam. Wybrałam czas ćwierć sekundy, co pozwoliło ładnie rozmyć wodę, migawka była ustawiona na dwusekundowe opóźnienie, które miało dać mi czas na przyjęcie odpowiedniej pozycji", wspomina.
Jadąc na sesję autoportretową, Maryanne sprawdza, czy ma ze sobą statyw oraz pilota do zdalnego wyzwalania migawki. "Za każdym razem ustawiam swój zestaw do zdalnego wyzwalania migawki na dwusekundowe opóźnienie, tak bym miała czas na schowanie pilota. Wcześniejsze ustawienie ekspozycji oraz kadru daje dużą kontrolę nad całym procesem".