To naprawdę groźny zawodnik! Olympus OM-D E-M1 otrzymał nową matrycę, ulepszony system AF oraz jeszcze lepszy wizjer. Nareszcie możemy cieszyć się też wbudowanym Wi-Fi i optyką Zuiko 4/3 z aktywnym autofocusem
Nowości jest oczywiście dużo więcej, ale po kolei! Stylistycznie to nadal niewielki bezlusterkowiec, wzorowany na tradycyjnych aparatach Olympus OM. Wykonany z magnezu, dodatkowo uszczelniony korpus E-M1 jest odporny na kurz, zachlapania oraz mróz do -10°C. Docenią to zwłaszcza entuzjaści fotografii podróżniczej, którzy często fotografują w trudnych warunkach. Poprawiono ergonomię co naszym zdaniem negatywnie odbiło się na estetyce. Aparat ma teraz duży i głęboki uchwyt (w E-M5 można było dokupić przypinany grip), który z pewnością jest wygodny, ale sprawia, że sama bryła nie jest już tak zgrabna. Ekran nadal nieco odstaje od tylnej ścianki, ale w sąsiedztwie nie ma już przycisków, które w OM-D obsługuje się przez to mało wygodnie.
Spore zmiany zaszły również w systematyce obsługi - najważniejsza, to zastosowanie tej samej co w PEN E-P5 dźwigni 2x2, która pozwala szybko przełączać się między parą ustawień przypisanych do pokręteł (przysłona/ekspozycja lub czułość/balans bieli). Dźwignię ON/OFF umieszczono teraz po lewej stronie wizjera na górnym panelu. Połączono ją dodatkowo z dwoma przyciskami odpowiedzialnymi za tryb pracy autofokusa oraz funkcję HDR. Wymusiło to przeniesienie pokrętła PASM na prawą stronę w okolice spustu. Czy te zmiany okażą się korzystne pokażą dopiero praktyczne testy. Na komfort pracy wpływ będzie miał również nowy, elektroniczny wizjer o powiększeniu 1,48x (około 1,3x większe niż w typowej lustrzance APS-C) i znacznie lepszej niż w OM-D rozdzielczości 2 360 000 punktów. Producent gwarantuje również super-szybkie odświeżanie obrazu - opóźnienie ma wynosić zaledwie 29 ms. Ciekawie zapowiada się funkcja wyświetlania w wizjerze efektu zastosowania trybu HDR, jeszcze przed zrobieniem zdjęcia.
Dotykowy, odchylany ekran LCD (80 stopni w górę i 50 w dół) ma lepszą od OM-D rozdzielczość 1,03 Mp (prawdopodobnie ten sam co w E-P5) i tym razem nie jest to panel OLED (co akurat należy zaliczyć na plus - jedną z najczęściej wskazywanych wad OM-D były właśnie przekłamania kolorystyczne ekranu).
Flagowy okręt Olympusa to również poprawione parametry głównych układów. E-M1 otrzymał nową, ale nadal tylko 16-milionową matrycę Live MOS (17,3 mm x 13 mm) formatu 4:3. Dla niektórych może to być zbyt mało, naszym zdaniem to obecnie najbardziej uniwersalna rozdzielczość, która nie obciąża przesadnie procesora i tym samym przekłada się na lepszą wydajność aparatu. Matryca ma system samoczyszczenia i podobnie jak w OM-D jest stabilizowana w 5 płaszczyznach. Mamy nadzieję, że będzie równie skuteczna ale nie tak głośna jak w E-M5.
Aparat ma być jeszcze szybszy. Tryb seryjny przyspieszył z 8 do 10 kl./s, jeszcze sprawniej ma też działać autofokus – z informacji prasowej dowiadujemy się o zastosowaniu podwójnego, hybrydowego układu Fast AF (81 pól detekcji fazy i 37 detekcji kontrastu). Ważną nowością jest możliwość korzystania z obiektywów Zuiko (przez specjalny adapter) z aktywnym autofocusem opartym na detekcji Fazy. Podobno AF ma działać równie sprawnie jak w przypadku obiektywów M.Zuiko. Oczywiście jest też tryb ostrzenia na bardzo małe obiekty (np. w fotografii makro) oraz funkcja peakingu, przydatna podczas ostrzenia ręcznego.
Ważną nowością, wprowadzoną po raz pierwszy w E-P5 jest minimalny czas migawki 1/8000 s, który pozwala zamrozić ruch lub fotografować z szeroko otwarta przysłoną w mocnym świetle. Olympus rozwinął też menu funkcji dodatkowych - pojawiła się funkcja Fotostory, pozwalająca tworzyć kolaże zdjęć z poziomu aparatu, filmy poklatkowe oraz nowy filtr Diorama II dedykowany do fotografii portretowej.
Aparat nareszcie ma też wbudowany moduł Wi-Fi. Smartfona możemy więc używać jako pilota zdalnego sterowania, (by nie dotykać aparatu podczas fotografowania z długim czasem ekspozycji), ale przede wszystkim możemy szybko przesyłać zdjęcia na urządzenia mobilne. Parowanie ze smartfonem, podobnie jak w E-P5 odbywa się za pomocą kodu QR, co naszym zdaniem jest w tym momencie zdecydowanie najwygodniejszą metodą.
Olympus pomyślał też w końcu o użytkownikach E-Systemu. Ci, którzy do listopada 2013 roku dokonają zakupu E-M1, otrzymają od firmy Olympus adapter umożliwiający podpinanie do E-M1 obiektywów Zuiko dla systemu 4/3. Natomiast Klienci, którzy zarejestrują się przed rozpoczęciem sprzedaży zaplanowanej na początek października, otrzymają bezpłatny egzemplarz pionowego uchwytu zasilającego HLD-7.
Ponadto, z myślą o użytkownikach E-M1, Olympus stworzył bezpłatny Serwis Plus, a także przygotował ofertę bezpłatnego wydłużenia gwarancji posiadanego aparatu E-M1. Klienci, którzy dołączą do Serwisu Plus będą mogli korzystać ze "Specjalnej infolinii", z "Usługi osobistego odbioru" oraz z usługi "Szybka naprawa".