Wariat, geniusz, dyletant, wirtuoz... w zasadzie każde z tych określeń pasuje do Davida LaChapella, najsłynniejszego ucznia Andy’ego Warhola. Jego prace od dziś (06.09) można oglądać w ramach zbiorowej wystawy "In God We Trust" w warszawskiej "Zachęcie"
Ten amerykański fotograf mody zaczynał swoją karierę dość nietypowo jak na rynek fotografii reklamowej i prasowej. Jako nastolatek pojawił się w kultowej Fabryce papieża popartu, Andy’ego Warhola. Spędzony tam czas okazał się szkołą wizualnego smaku i przełomem w jego życiu. Jednocześnie chcąc być blisko najważniejszych gwiazd, zatrudnił się w roli barmana w kultowym nowojorskim Klubie 54. Pasował tam, kochał kicz i pragnął sławy, choć jak sam wspomina, ma się czego wstydzić.
Amerykański rynek fotografii modowej kochał nowości i czekał na nie. LaChapelle wprowadził nowy styl, ubierał się jak muzyk hiphopowy i nie znał się na sprzęcie, liczył się tylko obraz. Kiedy potrzebował obiektywu szerokokątnego, prosił asystenta o ten z niebieskim paskiem, cały sprzęt oznaczył własnym kodem opartym na kolorach. Minęła już epoka fotografów z atelier, fotografujących się z aparatem. David przesunął tę granicę, był kreatorem i reżyserem obrazu, to sprytne przedefiniowanie zwalniało go z bycia zawodowym fotografem, a uwalniało możliwości artystyczne.
Kariera Davida LaChapella szybko nabierała tempa, pracował dla największych marek branży reklamowej jak: Diesel, Nestle, H&M, HBO, MTV, dla magazynów Vogue, Vanity Fair, Rolling Stone, i co najważniejsze, fotografował wielkie gwiazdy showbiznesu: Madonnę, Naomi Campbell, Davida Bowie, Bjork, Angelinę Jolie, Pink i Lady Gagę. Każda sesja fotografa wzbudzała zachwyt i kontrowersje, podejrzenie o manipulację komputerową a nie precyzyjnie zbudowany i wypełniony elementami kadr.
Dla LaChapella najważniejszym celem w pracy jest skupienie uwagi odbiorcy, dlatego celowo szokuje, przepisuje kulturowe symbole, aktualizuje do czasów popkultury, posługuje się barwami kiczowatymi, ale skutecznymi, bawi się obecnością melodramatu i plastikową duchowością. Nie ma połączeń niemożliwych, fotografie LaChapella ciągle odbiorcę na tym terenie testują.
David LaChapell jako konwencję swoich fotografii wybrał język surrealistów oraz estetykę campu. Z surrealizmu zaczerpnął głębokie poczucie obecności absurdu w życiu codziennym oraz dopuścił łączenie niemożliwych światów, a z campu przerost formy i przestylizowanie.