Nie tak dawno temu fotografowaliśmy lewitujące buty. Tym razem obejdzie się bez żyłek i masy statywów. Co więcej, taką sesję będziecie w stanie zrealizować sami, bez większych przygotowań!
Ten jest zawsze najważniejszy. Ja postanowiłem zaimitować kort do tenisa. Na każdym ze zdjęć miał być widoczny jedynie jego fragment: zieleń otaczająca nawierzchnię, na której zawodnicy rozgrywają mecze, oraz fragment samego kortu z białymi liniami. Ten drugi miał pozostać pusty. Wszystkie produkty postanowiłem ułożyć jedynie na zielonej przestrzeni: rakieta do tenisa, piłeczka i para sportowych butów, jedna damska i jedna męska. Całość miała tworzyć bardzo minimalistyczne kadry, zachowujące spójność zarówno pod względem kolorystyki, jak i rozłożenia produktów. Chciałem, aby końcowe zdjęcia produktowe były na pograniczu fotografii oraz ilustracji.
Nie zajęło mi to zbyt dużo czasu. Ja wspomogłem się stylistką/set designerką, która pomogła mi zaprojektować ogólny układ każdego z czterech zdjęć. Zaplanowaliśmy konkretny wycinek kortu, jego kolorystykę (finalnie powstały dwie), rozłożenie rakiet do tenisa i butów. Na samym końcu, już w finalnej postprodukcji dołożyłem piłeczki do tenisa. Zacząłem od przygotowania światła. Na podłodze położyłem duży karton (skorzystałem z niebieskiego, ale możecie w zasadzie użyć dowolnego koloru), a po obu stronach ustawiłem dwie lampy. Użyłem studyjnych lamp Profoto D2, ale spokojnie mogą to być dwie lampy systemowe (chińskie odpowiedniki firmowych lamp dostaniecie dosłownie za grosze).
Nad kartonem umieściłem aparat. Skorzystałem z dużego „boomu”, który dzięki długiemu ramieniu pozwolił mi umieścić aparat skierowany obiektywem do dołu idealnie nad kartonem, prostopadle do fotografowanych produktów. Spokojnie możecie jednak użyć o wiele tańszych statywów typu „żuraw”, które posiadają ramię (długość zależna od konkretnego modelu i producenta) i które można umieścić pod kątem lub poziomo względem fotografowanej sceny. Po drugiej stronie ramienia stosuje się różnego rodzaju obciążenia (np. woreczki z piaskiem), aby zrównoważyć wagę aparatu czy lampy zamontowanej na ramieniu.
Aparat podłączyłem do komputera kablem USB. Pozwoliło mi to wyzwalać migawkę prosto z komputera, bez potrzeby stania na przysłowiowym taborecie tuż przy aparacie. Do tego potrzebujecie jedynie programu, który to umożliwia (np. Lightroom czy Capture One). Lampami, ustawionymi do kartonu pod kątem 45 stopni, doświetliłem produkty. Na obie założyłem podstawowe modyfikatory typu softbox, aby zmiękczyć światło. Ostre cienie postanowiłem dodać w postprodukcji, dzięki czemu mogłem łatwo zadecydować o kącie ich padania, nie byłem uzależniony od cieni uzyskanych podczas sesji. Całość pracy polegała więc na wykonaniu serii zdjęć butów, rakiety i piłeczki w różnych pozycjach.
Zdjęcia wywołałem w Lightroomie (rozjaśniłem, wyrównałem na nich światło i skorygowałem lekko kolorystykę), a następnie zaimportowałem do Photoshopa. Tam wcześniej przygotowałem sobie proste grafiki z wycinkami kortu do tenisa. Korzystając z narzędzia szybkiego zaznaczania (znajdziecie je pasku z narzędziami po lewej stronie) zaznaczyłem, a następnie skopiowałem na nowe warstwy buty, rakietę oraz piłeczki (skopiujecie je po zaznaczeniu np. skrótem CTRL+J). Cienie dodałem, korzystając ze styli warstw (Menu programu > Warstwa > Styl warstwy > Cień) dla każdej z warstw oddzielnie. Następnie zacząłem przenoszenie wyciętych produktów na grafiki z kortami i układanie ich. Ten proces okazał się najbardziej żmudny.