Jak każdy fotograf, również i ja mam swoich mistrzów. Należy do nich Annie Leibovitz – niekwestionowana ikona fotografii portretowej. Dziś spróbujemy odtworzyć jej niezwykły styl
Gdy myślę o portrecie, to myślę właśnie o niej. Uwielbiam jej prace za to, że w zwykłych warunkach studyjnych, z wykorzystaniem dosłownie jednej lampy, potrafi wydobyć na zdjęciu niesamowity klimat. Pokazuje to chociażby kalendarz Pirelli z 2016 roku, do którego sfotografowała m.in. Amy Schumer, Natalię Vodinovą czy Serenę Williams, tworząc na każdym ze zdjęć coś wyjątkowego. Zresztą wystarczy spojrzeć na inne jej prace: wspaniały portret Penelope Cruz i Woody’ego Allena, piękne Uma Thurman, Cate Blanchett i Kate Winslet na wspólnym zdjęciu czy będącą w ciąży Natalie Portman... Coś wspaniałego! Pomysł na lutową sesję pojawił się więc nagle: a gdyby spróbować odwzorować klimat sesji studyjnych Annie Leibovitz? Jedna lampa, głębokie cienie, gnieciuchy lub pełne mazajów tła i delikatność fotografowanych osób... To spore wyzwanie! Postanowiłem jednak, że chociaż w małym stopniu spróbuję odtworzyć ten styl.
Leibovitz to skupienie się na fotografowanych osobach. Mango Models zaproponowało nam do zdjęć dwie siostry bliźniaczki – Mary i Maggie! Swojej radości opisywać chyba nie muszę? Pomysł pojawił się natychmiast: podobne twarze, a jednak tak odmienne. Jedna bardzo kobieca, delikatna, ubrana w suknię, a druga twarda, lekko znudzona, w spodniach i białej koszuli. Pomimo tych kontrastów, chciałem pokazać istniejącą pomiędzy nimi więź – delikatny dotyk dłoni, przytulenie twarzy...
Na tło wybrałem malowaną zwykłymi farbami tkaninę, którą przypięliśmy do dużych ram drewnianych. Na źródło światła lampę studyjną Profoto D2, którą po prostu uwielbiam ze względu na powtarzalność i absolutnie bezproblemową pracę. Pozostał jeszcze wybór modyfikatora. Ze względu na moje zamiłowanie do miękkiego światła, wybór padł na duży softbox typu octa od Profoto, na który nałożyłem dodatkowo grid. Czym jest grid? To plaster miodu (w tym przypadku materiałowy), który zawęża wiązkę światła, powodując tylko niewielką jego utratę. Stosuje się go w sytuacjach, gdy chcemy silniej doświetlić centrum i przyciemnić krawędzie oświetlanego obszaru. Może być używany zarówno z softboksami i lampami światła głównego, jak i na lampach kontrujących i efektowych w zależności od pożądanego efektu. Idealnie nadaje się do subtelnego zwrócenia uwagi na obiekt, fakturę lub kolor w fotografowanej scenie i pomaga osiągnąć nastrojowy klimat.
Modelki postanowiłem posadzić na dużej drewnianej skrzyni, której na co dzień używamy w Akademii Fotografii do... fotografii kulinarnej. W tle pomalowane płachty materiału, a na podłodze rozrzucone kawałki różnych tkanin. Lampę ustawiłem bardzo wysoko pod kątem 45 stopni do modelek. Do wykonania zdjęć wybrałem pełnoklatkowego Canona z obiektywem 24-70 mm ze światłem f/2,8. Obiektyw ten pozwolił mi na wykonanie zarówno dość szerokich kadrów, jak i bardzo wąskich, oferując na każdej ogniskowej bardzo dobrą jakość obrazu. Pojedyncza lampa z gridem dała niesamowitą plastykę, która zaskoczyła nawet mnie.
Na koniec pozostała edycja zdjęć, którą tym razem powierzyłem profesjonalnej retuszerce. Cera, wyrównanie światła, dopasowanie kolorystyki pod tą, którą stosuje Annie Leibovitz w wielu swoich sesjach studyjnych... To bardzo ważny element każdej poważniejszej sesji zdjęciowej, niestety bardzo często lekceważony. Pamiętajcie, że obróbka cyfrowa to swoista wisienka na torcie. U Leibovitz jest na światowym poziomie.