Zlecenie udokumentowania obecności dzikich zwierząt na polu właścicielki farmy doprowadziło do powstania innowacyjnej firmy. Elliott Neep opowiada o początkach ProHides i zdradza największe tajemnice swojego zawodu.
Produkująca żywność organiczną farma Eastbrook ma powierzchnię 560 hektarów i znajduje się na pagórkowatych terenach północnej części hrabstwa Wiltshire Downs w Wielkiej Brytanii. Fotograf przyrody, Elliott Neep spędził w tym miejscu lato w 2013 roku, by zrealizować zlecenie polegające jedynie na obserwowaniu dzikich zwierząt i sfotografowaniu tych gatunków, które uda mu się uwiecznić z rozkładanej kryjówki umieszczonej na pace jego samochodu terenowego. Elliott szybko odkrył na farmie olbrzymie bogactwo dzikiej fauny, poczynając od borsuków, lisów i saren, a na sowach, myszołowach i skowronkach kończąc. W pewnym momencie przyszła mu do głowy niezwykła myśl: „Z pewnością i inni fotografowie chcieliby mieć możliwość zrobienia im zdjęć”. I w ten sposób narodził się pomysł na firmę ProHides.
Na początku miało to bardzo nieformalny charakter. Wszystko zaczęło się spontanicznie, po czym się rozwijało, aż w końcu nabrało dużego rozmachu. Poświęciliśmy dwa miesiące na dopracowanie szczegółów, stworzenie biznesplanu i sprawdzenie, czy istnieje zapotrzebowanie na taką rzecz.
Najpierw próbowaliśmy znaleźć podobne miejsce w okolicy z ofertą skierowaną do fotografów. I okazało się, że w tym regionie niczego takiego nie ma. Większość takich miejsc z kryjówkami przeznaczonymi dla fotografów zlokalizowana jest na północy. Znaleźliśmy coś w Brecon Beacons i Buckinghamshire, ale niczego w okolicy Wiltshire. Przeprowadziłem również ankietę wśród użytkowników Facebooka i Twittera, pytając ich, jakie gatunki zwierząt chcieliby sfotografować, wspominając przy okazji o tym, które z nich żyją na naszej farmie. Poszukałem też danych na temat tego, jak dużo pieniędzy przeznaczają fotoamatorzy na swoje hobby.
Przez kilka miesięcy poszukiwaliśmy najlepszego sposobu ustawienia dużych kryjówek. W przypadku naszej kryjówki do fotografowania borsuków początkowo w miejscu, z którego obserwowaliśmy te zwierzęta, poznając ich zwyczaje i zachowanie, postawiliśmy namiot. Następnie jesienią, kiedy borsuki zapadły w sen, zaczęliśmy budowę stałej kryjówki. Skończyliśmy ją budować w zimie, więc kiedy wiosną urodziły się młode, zaczęły traktować naszą obecność jak coś naturalnego.
Poświeciłem też sporo czasu, próbując przyzwyczaić żyjące na farmie dzikie zwierzęta do obecności fotografów. Zainstalowałem zasilane energią słoneczną głośniki i odtwarzałem przez nie w pętli dźwięk migawki aparatu, aby oswoić je z tym hałasem. Tak samo zrobiłem ze sterowanymi zegarem lampami, które zapalały się w nocy, aby pomóc płochliwym z natury borsukom przyzwyczaić się do sztucznego oświetlenia. Jeśli chodzi natomiast o sowy, to obserwowałem je przez wiele tygodni z kryjówki w formie kopuły, którą ustawiłem dyskretnie w pobliżu miejsca, gdzie najchętniej przesiadywały. Po około dwóch tygodniach zacząłem przesuwać ją stopniowo coraz bliżej grzędy, aż stały się dobrze widoczne nawet gołym okiem.
Zainteresowani zrobieniem zdjęć dzikich zwierząt mogą wejść na naszą stronę i wybrać sobie kryjówkę. Spotykam się z nimi rano, zawożę na miejsce, a następnie odbieram wieczorem. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się zorganizować pierwsze warsztaty. W kryjówce do fotografowania borsuków można nawet przenocować. Fotografowie przyjeżdżają więc do nas o 17.30, a ja odbieram ich o 7 rano. W przypadku borsuków sugerujemy wszystkim nocną obserwację, ponieważ w mniejszym stopniu zakłóca ona życie zwierząt. To bardzo ostrożne zwierzęta, więc jeśli coś je spłoszy, przez długi czas nie pojawią się w danym miejscu. Tylko w ten sposób możemy im nie przeszkadzać i dać szansę sfotografowania tych stworzeń innym fotografom.
Zapewniamy pełne zaplecze, w związku z czym odwiedzające nas osoby muszą mieć jedynie własny aparat, obiektyw i głowicę statywową. Mamy służące jako statyw solidne półki z uchwytami, do których można przymocować korpus lub obiektyw. W niektórych naszych kryjówkach istnieje także możliwość zainstalowania aparatu-pułapki.
Zaczyna się od zawiezienia klienta na miejsce i sprawdzenia, czy może on niepostrzeżenie dla zwierząt wejść do kryjówki. Wówczas możliwe jest rozstawianie swojego sprzętu. Następnie umieszczam w wybranych miejscach jedzenie i informuję krótko o tym, jak zachowywały się ostatnio zwierzęta. Wskazuję na przykład, na których gałęziach najchętniej przesiadują sowy. Udzielam też wskazówek, gdzie ustawić aparat, by móc wykonać najlepsze zdjęcia ptaków w locie, i jaki ustawić otwór przysłony, aby uzyskać ładnie rozmyte tło. Zostawiam im też swój numer telefonu, aby mogli wysłać mi SMS, gdyby pojawiły się jakieś nieprzewidziane problemy. Czasami mamy do czynienia z ludźmi, którzy zjawiają się u nas ze sprzętem znajdującym się jeszcze w fabrycznych opakowaniach i nie mają pojęcia, jak z niego korzystać. Zwykle poświęcam więc też nieco czasu na wytłumaczenie im, jak należy go używać.
Ludzie, którzy mają dobre oko, mogą umieścić temat poza centrum kadru lub ukazać zwierzę w zupełnie niecodzienny sposób, by jego obraz był odmienny od zdjęć innych osób. Niektórzy fotografowie starają się uzyskać jak największą głębię ostrości, ponieważ chcą, by cała sylwetka zwierzęcia była ostra. Jeszcze inni z kolei starają się na swoich fotografiach podkreślać ruch, podczas gdy pozostali go zamrażają. Osobną kwestią jest natomiast wybór właściwego momentu naciśnięcia spustu. Przepisem na udane ujęcie jest zrobienie zdjęcia w chwili, gdy zwierzę patrzy wprost na Ciebie lub znajduje się w jakiejś interakcji z innym.