Ten, kto mierzył się już z tym tematem, dobrze wie, jak trudna jest to sztuka. Spróbujmy więc podejść do portretu grupowego bardziej kreatywnie
Kojarzy nam się głównie ze zdjęciami klasowymi, na których ludzie ustawieni są w równych rzędach. O ile takie fotografie pokazują dobrze twarze pozujących, o tyle niewiele o nich mówią. Fotografujący często eksperymentują z formą portretu, ale spróbujmy poeksperymentować z sytuacją, w której osób do pokazania jest więcej.
Oczywistą inspiracją jest malarstwo, zaczynając od epoki renesansu, gdzie scen zbiorowych zdarza się sporo. Na przykład fresk "Ostatnia wieczerza" Leonarda Da Vinci jest wręcz nagminnie parafrazowany, np. w zdjęciach reklamujących serial "Lost" czy "Battlestar Galactica". Jeśli szukacie nawiązań do ikonicznych obrazów, bardzo polecam rysownika Paula Kidby’ego. Ten ilustrator książek Terry’ego Pratchetta fantastycznie wykorzystał chociażby "Straż Nocną" Rembrandta. Proponuję Wam zabawę w cytaty fotograficzne jako doskonałe ćwiczenie warsztatu i przyczynek do poznawania historii sztuki. W mojej sesji starałem się znaleźć trochę inny pomysł.
Aparat nie widzi tak, jak ludzkie oko - to wiemy. Co więcej, to, co nam się wydaje, że dostrzegamy, też nie jest do końca tym, co oko faktycznie widzi. To oznacza, że mamy tutaj niezwykle szerokie pole do zabawy percepcją. M.C. Escher wykorzystywał złudzenia optyczne do tworzenia swoich znanych grafik. Temat oddania perspektywy przez aparat fotograficzny pojawia się też w fotografiach Georges’a Rousse. Za pomocą projektora wyświetlał w pomieszczeniach figury geometryczne, a następnie dokładnie wypełniał je farbami na ścianach, meblach itp. Fotografia z punktu widzenia projektora przedstawia przestrzeń zapełnioną dwuwymiarowymi figurami. Jeżeli jednak popatrzymy pod innym kątem, figury te będą bardzo zniekształcone. Postanowiłem, że moja fotografia również będzie opierała się na zabawie z perspektywą.
Tak jak w poprzednich sesjach, tutaj również założyłem, że jakiekolwiek działania formalne muszą wynikać z przedstawianej treści. W tym przypadku portretowałem część aktorów z grupy Bez Nazwy, działającej przy Teatrze Ochoty w Warszawie. Jednym z ich celów są działania performatywne, budowanie zdarzeń "tu i teraz" w sali teatralnej i na zewnątrz. Stworzenie żywej figury geometrycznej na otwartej przestrzeni byłoby symbolem ich działania jako zespołu i nieograniczania się do sali teatralnej.
Dobrą przestrzenią jest plaża nad Wisłą, wystarczająco pusta, żeby stać się nieabsorbującym tłem. Aktorzy ubrani są na czarno - z jednej strony jednolite ubranie pokazuje przynależność do zespołu. Z drugiej strony będzie to dobrze kontrastowało z tłem i stworzy wrażenie prostej grafiki. Im więcej osób do sfotografowania, tym bardziej skomplikowane układy można tworzyć. Zdecydowałem się na trójkąt - wyrazisty znak, zwracający uwagę odbiorcy i prosty do utworzenia przy takiej liczbie modeli. Podstawą figury jest Radek, prowadzący grupę, taki wybór jest więc uzasadniony.
Kilka słów o ekspozycji. Niebo było częściowo pochmurne. To dobrze, bo kontrastowe, rysujące światło niepotrzebnie urealniłoby sytuację. Czas naświetlania nie miał większego znaczenia - wszyscy leżeli, a aparat był umieszczony na statywie. Unieruchomienie sprzętu jest konieczne przy tworzeniu precyzyjnej kompozycji. Niska czułość dała gładki obraz. Wysoka liczba przysłony, potrzebna nawet przy obiektywie szerokokątnym, pozwoliła objąć ostrością całą grupę. Nie naświetlałem sceny zgodnie z naturą - prześwietlenie dało jeszcze jaśniejszy piasek i pozwoliło na wyróżnienie czarnego trójkąta. Światłomierz pokazywał +2 EV na piasku i tutaj się zatrzymajmy.
Współczesny sprzęt z wyższej półki daje ładne, szczegółowe światła, natomiast nie odważyłbym się na taką ekspozycję przy aparacie sprzed sześciu lat. Krótka ogniskowa daje mocno zbiegającą się perspektywę, pozwalającą bawić się z kompozycją. W kadrze tworzy się symetryczny trójkąt, bawiący się ze wzrokiem odbiorcy - wydaje się płaski, ale zmniejszające się "składowe" świadczą o przestrzenności sceny. Taki graficzny obraz może przydać się naszym modelom na fotografię reprezentacyjną lub na plakat promujący nowe przedstawienie.
Oryginalna fotografia została wykonana w proporcji 2:3, z dużą ilością pustego nieba; tam może zmieścić się ewentualna typografia. Nie zawsze jednak takie radykalne działanie znajdzie uznanie portretowanych, szczególnie, że nie widać wszystkich twarzy. Z tego powodu wykonałem drugi wariant, gdzie grupa tworzy linię ukośną. Nadal jest to działanie „graficzne”, ale mniej widowiskowe, za to z dobrze widocznymi wszystkimi aktorami.
Tym razem fotografia wymagała większych działań w postprodukcji. Oprócz lekkiej korekty perspektywy udoskonalającej trójkąt, należało pozbyć się kilku elementów, znajdujących się za zwałami piasku. Nie stanowiło to problemu, ponieważ tłem było równe niebo. Nie podejmowałbym się jednak większej ingerencji, jeśli tłem dla niechcianych elementów byłby dowolny wzór (na przykład miasto), na którym widać byłoby manipulacje. W takiej sytuacji proponuję oszczędzić sobie godzin przy komputerze i szukać innej lokacji.
Bardzo dziękuję aktorom z grupy Bez Nazwy za wzięcie udziału w sesji.