Pasja, doświadczenie i odrobina szczęścia, to przepis na udany krajobraz! - przekonuje znakomity pejzażysta Krzysztof Browko
PROfil |
Krzysztof Browko Na co dzień zajmuje się sprzętem komputerowym, a fotografia to jego pasja, która pozwala mu oderwać się od codzienności. Mieszka w Opolu, ale oprócz polskich krajobrazów, fotografował m.in. w Toskanii, Norwegii i na Morawach. Ma już na koncie wiele wyróżnień w prestiżowych konkursach fotografii krajobrazu. www.browko-photography.pl www.facebook.com/browkolandscapes |
Moja przygoda z fotografią zaczęła się dość późno, bo w 2005 r. W moje ręce wpadł wówczas prosty aparat kompaktowy. Zabawa okazała się na tyle wciągająca, że rodzinne zdjęcia szybko zeszły na drugi plan, czego moi bliscy nie mogą mi wybaczyć do dzisiejszego dnia!
Potrafię zmieścić się ze swoim sprzętem w całkiem małym plecaku. Canon EOS 5D Mark II i dwa obiektywy: Canon EF 17–40 mm f/4L i Canon EF 100–400 mm f/4,5–5,6L IS USM. Do tego filtr polaryzacyjny B+W i dwa filtry szare (ND 3.0 B+W oraz ND 1.8 Heliopan), dwa wężyki spustowe, kilka ściereczek i solidny statyw Manfrotto. Być może dziwi brak filtrów połówkowych szarych, ale tak, od dawna ich nie używam. Na pewnym etapie utrata jakości przestała być dla mnie akceptowalna, więc posiłkuję się wielokrotną ekspozycją.
Odkąd skompletowałem swój zestaw, nieszczególnie zagłębiam się w nowinki sprzętowe. Zdecydowanie ważniejsza dla mnie jest możliwość docierania w ciekawe miejsca. Być może "siedemnastkę" zmieniłbym na Canona EF 16–35 f/2,8L. Jeden milimetr więcej na szerokim kącie często ma znaczenie, a jasność byłaby nieoceniona przy fotografowaniu nocnego nieba. Chciałbym mieć też uszczelnione body - dla pejzażysty to ogromny plus.
Stara zasada - "być w odpowiednim miejscu, o odpowiedniej porze". Jeśli dodamy do tego odrobinę pasji, doświadczenia i szczęścia, to otrzymamy przepis na udany krajobraz. Osobiście każdą wyprawę w plener traktuję jak rodzaj polowania. Uzależnienie od warunków pogodowych jest w istocie tą niewiadomą, która sprawia, że to przysłowiowe "polowanie" jest bardziej ekscytujące. Myślę także, że należy mieć swój własny "kodeks etyczny pejzażysty". Fotografia cyfrowa dała możliwość, czy może nawet w pewnym sensie wymusiła obróbkę programową. Nie ma w tym faktycznie niczego złego, lecz trzeba zdefiniować sobie jakieś granice ingerencji. Zgadzam się ze znakomitą większością moich kolegów, że pejzaż np. z wklejonym niebem z innego miejsca - pejzażem już nie jest.
Trudno mi wyszukać jakąś jedyną, przełomową. Od początku swojej przygody starałem się wyłapywać wszelkie przydatne rady - czy to w rozmowach, czy na forach internetowych. Często nawet krótkie informacje i wskazówki po pewnym czasie okazywały się bardzo pomocne. Warto więc czytać, rozmawiać i oglądać zdjęcia innych.
Cierpliwość, pokora i dobra zabawa. Każdy, kto zaczyna swoją przygodę z fotografią pejzażową chciałby osiągnąć jak najszybszy postęp w jak najkrótszym czasie. Oczywiście, jak w każdej dziedzinie życia, bywa z tym różnie. Na pewno nie można załamywać się pierwszymi niepowodzeniami. Trzeba próbować, będąc jednocześnie otwartym na krytykę. Po pewnym czasie kadry zaczną "układać się same", a światło stanie się nieodłącznym towarzyszem. Oglądajcie zdjęcia innych, porównujcie ze swoimi, eliminujcie błędy i jak najczęściej wyruszajcie w plener. Ale przede wszystkim - pamiętajcie, by świetnie się przy tym bawić!