Projekt "Dzień z życia pierwszoklasisty" Elwiry Kruszelnickiej to przykład tego, jak w reporterskim stylu pokazać szkolną codzienność
PROfil |
Elwira Kruszelnicka Jest samoukiem. Na koncie ma już długą listę wystaw, nagród i wyróżnień w konkursach. Jak sama podkreśla, ciekawość świata i ludzi pchnęły ją na drogę poszukiwań. Fotografia jest jej pasją, codziennym zajęciem i najlepszą drogą do odnajdywania spokoju i harmonii. www.elwirak.com |
Na swojej stronie pisze o sobie tak: "Fotografuję intuicyjnie i z aparatem potrafię się zapomnieć niczym dziecko z zabawką". W jej ujęciach widać taką właśnie naturalność i swobodę, a jednocześnie wyczulone oko i dobry refleks w chwytaniu decydującego momentu. Zainteresował nas jej projekt "Dzień z życia pierwszoklasisty", więc postanowiliśmy zapytać o jego genezę.
"Po kilku miesiącach edukacji, postanowiłam podpatrzeć swojego syna, jego koleżanki i kolegów. Tuż przed wakacjami, spędziłam z nimi dzień w szkole i złożyłam z tego opowieść" - mówi Elwira Kruszelnicka, autorka reportażu "Dzień z życia pierwszoklasisty". "Poczułam taką potrzebę, gdy niedawno przeglądałam slajdy z mojego dzieciństwa zrobione przez tatę. Zauważyłam, że na większości zdjęć mogę oglądać siebie, ale najbardziej szukałam kadrów, na których widziałam ludzi, miejsca, sytuacje - by przypomnieć sobie chwile które tak dawno minęły. Sama chodziłam do tej samej gdyńskiej szkoły podstawowej, w której uczy się mój syn. Z wielką trudnością a zarazem z ogromnym sentymentem, próbuję w pamięci odnaleźć miejsca, które po remoncie zmieniły swój wygląd. Wierzę, że zatrzymane w kadrze miejsca, ludzie i krótkie chwile, będą miały kiedyś dużą wartość dla mojego ośmiolatka...".
A jak zaczęła się jej przygoda ze zdjęciami? "Podobnie jak w innych obszarach życia, fotografię musiałam odkryć sama, choć w dzieciństwie próbował zachęcić mnie do niej tato" - wspomina Elwira. "Kiedyś myślałam, że muszę podróżować, by uwiecznić interesującą chwilę. Szybko żyłam i - z typową dla takiego trybu życia zachłannością i pośpiechem - fotografowałam. Wychodząc na spacer czy zwiedzając świat, zamiast patrzeć, chciałam przejść, przejechać i upolować jak najwięcej. Dziś myślę, że wszystko wokół może dostarczać mi chwil wzruszeń i spełnienia z aparatem, wystarczy zwolnić i obserwować. Mam szczęście mieszkać w urokliwej Gdyni, blisko morza i wciąż na nowo odkrywać te same miejsca".
Ale dokument o szkole to zupełnie coś innego niż morskie klimaty. Jaki rodzaj fotografii preferuje Elwira? "Fascynuje mnie przypatrywanie się dzieciom, które tak bardzo angażują się we wszystko co robią, że nie zauważają obecności obiektywu. Wolę podpatrywać rzeczywistość niż ją kreować. Bliski mi jest reportaż choć nie czuję się typowym reportażystą, bo chyba za bardzo ciągnie mnie do nastrojowej fotografii artystycznej. Nie potrafię być całkowicie obiektywnym i chłodnym obserwatorem. Wchodzę głębiej by poczuć emocje. Dlatego rzadko używam dłuższej ogniskowej niż 85 mm, aby być blisko tematu". Jej zainteresowania determinują zatem to, czym fotografuje: "Używam Nikona D800 i różnych stałek, w tym manualnych radzieckich Heliosów, czy Lensbaby".