Pracował dla licznych gazet i magazynów, wygrywał konkursy prasowe, ale prawdziwym uhonorowaniem jego twórczości było dopiero World Press Photo 2015
PROfil |
Mads Nissen
|
Pierwszym - i jedynym - akcentem łączącym Madsa Nissena z naszym krajem jest agencja Panos Pictures. Należy od niej zarówno 35-letni Duńczyk, jak i Kacper Kowalski, specjalista od fotografii lotniczych, a także warszawski reportażysta Piotr Małecki, jeden z założycieli Napo Images.
Nissen urodził się w Danii, natomiast już jako 20-latek studiował język hiszpański i udzielał się w organizacjach charytatywnych na terenie Wenezueli. Wtedy też rozpoczął przygodę z fotografią; na kadrach uwiecznił m.in. Południową Afrykę czy codzienne życie w Ghanie. Kadry okazały się dla Madsa na tyle zajmujące, że zdecydował się podjąć naukę w kierunku reportażu i dziennikarstwa. Jeszcze w 2006 roku ukończył seminarium dla młodych twórców (organizowane, notabene, przez World Press Photo) i rozpoczął swój pierwszy, długoterminowy projekt - AMAZONAS.
"Wówczas wiele o zdjęciach nie wiedziałem", wspomina Nissen. "Starałem się nadrabiać kreatywnością, zaangażowaniem społecznym i ciekawością świata. Dorastałem w dość nudnej części Danii. Odkąd tylko pamiętam, jak najszybciej chciałem się stamtąd wyrwać".
Co urzeka w wenezuelskim reportażu niedoświadczonego jeszcze Nissena, to jego własna perspektywa. "Czyli zgodnie z założeniem, bo chciałem opowiedzieć moją historię, moje wrażenia z tego miejsca", podkreśla Duńczyk. "AMAZONAS nie miało być wyłącznie kolekcją obrazów, a fotograficzną wizją, którą byłbym w stanie przełożyć na album fotograficzny. To forma osobistego eseju". Stąd też zapewne w cyklu pojawia się sporo kadrów monochromatycznych, które Mads szczególnie sobie upodobał. "Fotografując w czerni i bieli komponuję kadr zupełnie inaczej, więc już wcześniej muszę wiedzieć, jaką finalną formę będzie mieć moje zdjęcie". AMAZONAS jest pierwszą - i jak na razie jedyną - fotoksiążką Nissena, wydaną w czerwcu 2013 roku. Znajdziemy tam spory przekrój jego twórczości.
Wróćmy do pierwszej dekady XXI wieku, kiedy Nissen, już po rozpoczęciu AMAZONAS, z wyróżnieniem ukończył duńską szkołę dziennikarską i wyjechał do Chin. Tam, stacjonując w Szanghaju, poświęcił cała swoją uwagę dokumentowaniu wzrostu społecznego, ekonomicznego i politycznego, ze szczególnym naciskiem na niesamowicie prężną, wschodnią gospodarkę.
Od tamtego czasu Nissen publikował na łamach TIME, Newsweeka, Der Spiegel, Sterna, l’Espresso, Berlingske, Dagbladet Politiken i wielu, wielu innych. Jest również beneficjentem kilku poważnych grantów fotograficznych; finanse spożytkował na sporządzenie cykli należących do "9 Picture Stories" (z ang.: "9-cio obrazkowe historie"), w ramach których skupił naszą uwagę na istotnych problemach codziennego świata. Mads wybrał się m.in. do El Dorado, gdzie fotografował nieoficjalną i niezalegalizowana kopalnię złota. Odwiedził też Kolumbię, podkreślając problem opustoszałych po wojnie cywilnej domostw. W 2011 roku był w Libii, dokumentując rewolucyjne powstanie przeciwko wojskom Mu'ammara al-Kaddafiego, wcześniej odwiedził również Niger, kierując naszą uwagę na problem dziecięcych małżeństw, czy Manilę, gdzie pokazał skutki przeludnienia.
Te i inne projekty przyniosły Nissenowi multum wyróżnień. Kilkukrotnie doceniano go na Danish Press Photo of the Year, zdobywał też nagrody na Pictures of the Year International, na konkursie Panasonika czy UNICEF-u, ale dopiero rok 2015 przyniósł mu najbardziej upragnioną - obok Pulitzera - nagrodę, jaką może otrzymać fotoreporter.
Jedno ze zdjęć Madsa z cyklu Homophoby in Russia zdobyło najwyższe laury konkursu World Press Photo 2015. "Kiedy zadzwonił telefon, zmierzałem na spotkanie niosąc pod pachą portret pewnego duńskiego artysty. Byłem kompletnie zaskoczony. Zupełnie nie pamiętam, co mówiłem", śmieje się Nissen.
Zdania komentujących wybór jury są podzielone. Jedni twierdzą, że zdjęcie Nissena doskonale nadaje się na najlepszą fotografię minionego roku. Inni są przekonani, że to zwykła propaganda i wykorzystywanie chodliwego, kontrowersyjnego tematu, a w portfolio reportażysty można znaleźć sporo lepszych kadrów. Co na to sam artysta? "Cały cykl uważałem za udany, ale brakowało w nim rdzenia. Czegoś, dzięki czemu wszystkie zdjęcia nabrałyby sensu, bo sama homofobia nie jest niczym nowym", relacjonuje Nissen.
"I takie właśnie okazało się to zdjęcie. Była druga w nocy, siedzieliśmy w mieszkaniu Aleksa, a ja próbowałem uchwycić współczesną aranżację >>Romea i Julii<<. Dopiero pokazując prawdziwą miłość możemy zrozumieć szersze spektrum. W mojej fotografii najważniejsza jest intymność, nie tylko intymność fizyczna, ale również emocjonalna. Bliskość może wyrażać się na multum różnych sposobów".
I faktycznie - to, czego w podpisie pod zwycięską fotografią zabrakło, Mads wyjaśnił w trakcie wywiadu, jaki przeprowadziliśmy z nim. "Jasne, są kraje bardziej >>antygejowskie<< - Arabia Saudyjska, Kuwejt, Uganda i wiele innych. Problem z Rosją jest natomiast taki, że to państwo, od którego obywateli powinniśmy oczekiwać więcej. Rosji nie porównałbym do Ugandy, bliżej im raczej do reszty Europy.To przecież liczna populacja. Wielu jej przedstawicieli może pochwalić się świetnym wykształceniem - stąd właśnie problemy, jakie napotyka społeczność LGBT, są tak bolesne" komentuje, dodając: "Nie szukałem miejsca, w którym bycie gejem jest najbardziej niebezpieczne. Przyjrzałem się po prostu tamtejszemu poszanowaniu praw człowieka - czy raczej jego braku. Chcę zainicjować rozmowę. Rozruszać debatę".
Mads Nissen jest w tej chwili bogatszy o 10 tys. euro, które - jak sam mówi - zamierza spożytkować na kolejne, fotograficzne wyjazdy. Pełny zapis naszej dwugodzinnej rozmowy z Madsem znajdziecie w kwietniowym numerze Digital Camera Polska.
Komplet fotografii Nissena znajdziecie w jego portfolio.