Co by było gdyby największe metropolie świata pozbawić w nocy prądu? Thierry Cohen zrealizował projekt, który wiernie pokazuje miasta bez świateł
Kiedy w sierpniu 2003 roku wschodnie rejony Kanady i USA pogrążyły się w ciemnościach z powodu wielkiej awarii prądu, niektórzy mieszkańcy Nowego Jorku pierwszy raz w życiu zobaczyli rozgwieżdżone niebo. Duże miasta w nocy są rozświetlone ogromną ilością świateł ulicznych, okien, neonów, witryn sklepowych, czy reflektorów samochodów, co uniemożliwia podziwianie nocnego nieba, nawet na obrzeżach. W takich warunkach nie jest też możliwe sfotografowanie miejskiego pejzażu z rozgwieżdżonym niebem w tle. Jednak Thierry Cohen, francuski fotograf, zdecydował się na stworzenie kompozycji, które takie właśnie zdjęcia wiernie symulują. Jego projekt, wykonany z niezwykłą dokładnością, pokazuje jakby wyglądały największe metropolie świata, gdyby nagle zgasły wszystkie światła.
"Łącząc dwie rzeczywistości tworzę trzecią, której nie widać - ale przecież, w większym lub mniejszym stopniu, ona istnieje. Pokazuję po prostu gwiazdy przysłonięte przez miasta", mówi, dodając: "Fotografia to pokazywanie tego, co nie istnieje. To pewien sposób na marzenia. Nie tworzę metropolii post-apokaliptycznych, a jedynie takie, które zostałyby pozbawione dostępu do prądu".
Realizując projekt "Darkened Cities", Cohen odwiedził dziewięć miast, takich jak Nowy Jork, San Francisco, Rio de Janeiro czy Hong Kong. Ale nie tylko logistyka była tu wymagająca; również sama technika wykonywania zdjęć wykraczała poza standardową, fotograficzną wiedzę.
Generalnie każde zdjęcie z tego projektu zostało złożone z dwóch ujęć. Thierry najpierw fotografował miasto, a następnie musiał znaleźć odpowiednią, nieoświetloną lokalizację na tej samej szerokości geograficznej, aby wykonać zdjęcie nieba, na którym układ gwiazd byłby taki, jak widziany z miejsca z którego fotografował miasto. Każde zdjęcie powstawało przy użyciu tego samego aparatu, obiektywu o identycznej ogniskowej i zbliżonego czasu naświetlania. Sprzęt ustawia na statywie z montażem paralaktycznym (typowym w astrofotografii). Oś obrotu głowicy pokrywa się wtedy z osią obrotu Ziemi, dzięki czemu możliwe jest fotografowanie nocnego nieba z dłuższym czasem naświetlania, bo aparat może poruszać się zgodnie z ruchem gwiazd. Fotografując z różnych miejsc łatwiej jest też wycelować aparat, aby patrzył dokładnie w takim samym kierunku.
Co ciekawe, Thierry fotografuje aglomeracje nie w nocy, ale w ciągu dnia, wykorzystując filtry szare. "Konieczne są przy tym odpowiednie warunki atmosferyczne", zaznacza 50-latek. "Taka technika najlepiej sprawdza się wtedy, gdy Słońce znajduje się za chmurami, kiedy nie mamy do czynienia z ostrymi cieniami".
Mieszkający w Paryżu Cohen do całego projektu podchodzi jednak w sposób poetycki. Na łamach Wired mówił, że "chodzi przede wszystkim o artyzm, nie rzeczywistość. Dzięki temu pokazujesz świat takim, jakim chciałbyś go pokazać".
Thierry Cohen od 1985 roku pracuje jako zawodowy fotograf, ale na projekty osobiste znalazł czas dopiero dwadzieścia lat później. Efektem tego jest nie tylko "Darkened Cities" - więcej jego pomysłów znajdziecie na jego stronie.