"Pod powierzchnią wody wszystko jest trudniejsze", mówi Benjamin Von Wong. Nie można wykorzystać normalnych modelek, normalnych asystentów i klasycznego oświetlenia - wszystko musi zostać dobrane specjalnie pod daną okazję
Kluczem do stworzenia oryginalnej sesji pod wodą jest praca zespołowa. "Jeśli migawkę zwalniasz pod naporem 25 metrów oceanicznej głębi, a Twoja modelka przywiązana jest do 50-letniego wraku statku, to przygotowania naprawdę odgrywają niebanalną rolę", tłumaczy Benjamin Von Wong. "Moją rolą, jako fotografa, jest stworzenie dobrych kadrów niezależnie od okoliczności".
Bez wątpienia Von Wong wywiązał się z ostatniego założenia. Zasługi przypisuje jednak nie tylko sobie, a przede wszystkim odpowiednio dobranej, kompetentnej i zaufanej drużynie, z jaką podszedł do realizacji projektu.
"Zacząłem od Facebooka. Zapytałem znajomych i osoby śledzące moją twórczość o ewentualnych chętnych, którzy byliby w stanie pomóc". Benjamin wybierał się akurat w okolice Bali, niewielkiej, indonezyjskiej wyspy, i chciał ten czas wykorzystać na stworzenie osobistego projektu. "Okazało się, że moje poczynania obserwowała szefowa azjatyckich targów dla nurków. Szybko przekierowała mnie do jednego z lokalnych instruktorów i fotografów, Chrisa Simanjuntaka", dodaje. "Razem udało nam się nakreślić listę czynników, bez których sesja nie dojdzie do skutku".
Po pierwsze, modelki musiały potrafić zanurzyć się na przynajmniej kilka minut. Ludzie bez doświadczenia nie będą w stanie wstrzymać oddechu na tyle długo, trudno byłoby im też przybrać odpowiednią pozycję - padło więc na specjalistki od freedivingu (nurkowania na wstrzymanym oddechu, bez specjalistycznego sprzętu). Drugą sprawą okazało się odszukanie projektanta, któremu nie żal byłoby udostępnić ubrań na sesję… i nie zobaczyć ich ponownie. Kolejny aspekt to asystenci - tutaj również Von Wong musiał nakłonić do współpracy nurków obeznanych w świecie fotografii. Ciekawie rozwiązano też problem podwodnej komunikacji - do porozumiewania się wykorzystano zmazywalne tabliczki ("znikopisy"). Ostatnią rzeczą pozostał dobór sprzętu i lamp funkcjonujących w niesprzyjających warunkach.
Okazało się natomiast, że dodatkowe światła wcale w sesji nie pomagały. Von Wong, jako początkujący nurek, nie był w stanie utrzymać równowagi z takim balastem. Najlepsze zdjęcia Benjamin wykonał samym Nikonem D90 zamkniętym w obudowie Aquatica, ustawiając czułość na ISO 400, przysłonę na f/4,0 i prędkość migawki od 1/50 sekundy wzwyż. Słońce przedzierające się przez wodne głębie wystarczyło do poprawnego wyeksponowania sylwetek; resztę Von Wong poprawił w procesie postprodukcji.
"Patrzysz na zdjęcia pojawiające się na tym ciemnym ekraniku lustrzanki i nie wiesz, czy są ostre, czy kadr jest do końca taki, jaki miał być. Dopiero przeglądanie i edytowanie ich na komputerze pozwala ocenić ich przydatność".
Benjamin jest samoukiem, który w 2012 roku zdecydował się porzucić zawód inżyniera na rzecz rozwijania kariery fotograficznej. Jak widzicie - podjął słuszną decyzję. Więcej jego kadrów znajdziecie w portfolio, na Facebooku i w serwisie 500px.