"Nothing special" to przewrotny tytuł - w każdej klatce Martina Kollara pojawia się bowiem "coś specjalnego"
W cyklu "Nothing special" fotograf dokumentuje codzienność państw ze środkowej i wschodniej Europy, tych, które do tej pory odbudowują swoje środowiska polityczne i kulturowe. Projekt został powołany do życia w roku 2000. Do tej pory Kollar przebył prawie 14 tys. kilometrów w poszukiwaniu ciekawych tematów.
"Po upadku komunizmu we wschodniej części Europy nastał chaos. To tak, jakbyś wziął butelkę z osadem i mocno nią potrząsnął. Niczego wówczas nie zobaczysz, bo woda nie będzie przejrzysta. W pewnym momencie osad jednak opada ponownie - mnie udało się projekt zrealizować właśnie w trakcie tego opadania", tłumaczy Martin.
Postkomunistyczne przemiany fotograf przedstawia w sposób wyjątkowo urokliwy. Żadna z klatek nie była "ustawiana", każda została wykonana spontanicznie. "To tragikomiczne postrzeganie świata", dodaje autor.
Kollar urodził się jeszcze w Czechosłowacji, w roku 1971. Studiował na wydziale filmowym Academy of Performing Arts w Bratysławie - otrzymał dyplom i od tamtego czasu pracuje jako fotograf i filmowiec. Zdobył kilka grantów i nagród, takich jak 3PPP, Oscar Barnack Award czy Backlight Photography Award. Opublikował trzy książki fotograficzne.
To właśnie jego korzenie stały się podstawą do stworzenia cyklu "Nothing special". Dorastał i dojrzewał w okresie przemian - a gdy już dorósł, Czechosłowacji nie było. "Można powiedzieć, że to wszystko jest i smutne, i śmieszne", mówi Martin.
Na tej stronie znajdziecie cały, fotograficzny dorobek omawianego dziś artysty.